- Brak tożsamości to coś, co mnie najbardziej irytuje. Radomianie często stoją okopani pod własnym polem karnym. To nie jest żadna strategia oparta na niskim pressingu i próbie zaskoczenia szybkimi atakami. Brakuje elementu powtarzalności w grze. Jest to zespół zbyt nijaki. Brakuje mi tego, żeby można było powiedzieć o Radomiaku, co jest w jego grze charakterystyczne – mówi Marcin Borzęcki. Z dziennikarzem Viaplay porozmawialiśmy o bieżącej sytuacji ekipy „Warchołów”. Zapraszamy.

Rok temu przed 30. kolejką Wisła Płock miała pięć punktów przewagi nad strefą spadkową. Dokładnie taki sam bufor bezpieczeństwa posiadają aktualnie Radomiak i Zagłębie. Drużyna, która straci punkty w najbliższym meczu, może na własne życzenie zamieszać się w walkę o utrzymanie.

 - Przewaga punktowa to jedno, ale druga rzecz to liczba drużyn, które rywalizują o utrzymanie. Jest Warta, Puszcza, Cracovia, a także Korona, która znajduje się już w strefie spadkowej. Myślę, że wygrany w spotkaniu Radomiaka z Zagłębiem zapewni sobie ligowy byt na przyszły sezon. Porażka z kolei może zasiać trochę niepokoju zarówno w szeregach jednej, jak i drugiej drużyny.

Jak dużym rozczarowaniem jest dla ciebie praca trenera Kędziorka? Jej początek w grudniu był naprawdę przyzwoity, natomiast po przepracowanym okresie przygotowawczym już tak kolorowo nie jest. Radomiak notorycznie zalicza mniejsze lub większe wpadki.

- Powiedziałbym, że jest to umiarkowane rozczarowanie. Radomiak jest ligowym średniakiem. Raz wygra, raz zremisuje, a raz przegra i taki jest już jego los. Bardziej niepokoi mnie to, co dzieje się w ostatnich meczach, ponieważ od jakichś czterech spotkań podopieczni Macieja Kędziorka przestali grać w piłkę. Potyczki z Puszczą, Rakowem, ŁKS-em i Koroną łączy to, że zespół stał nisko na właśnie połowie. Teoretycznie było to wyczekiwanie na kontrataki, nie ma w tym nic złego, aczkolwiek po przejęciu futbolówki radomianie mieli często problem, żeby wymienić kilka dokładnych podań. Zawodnikom odskakuje piłka, nie potrafią jej przyjąć. Mówiąc wprost, momentami wygląda to karykaturalnie. Z niepołomiczanami udało się zremisować po golu bramkarza, z „Medalikami” wygrać po dwóch kuriozalnych bramkach, a dwa ostatnie spotkania to już w pełni zasłużone przegrane. Rozczarowuje mnie przede wszystkim kwiecień, gdyż wydawało się, że po kiepskim początku na wiosnę, Radomiak zaczął wychodzić na prostą. Tymczasem zespół się uwstecznia. Przypomina mi to czasy Mariusza Lewandowskiego i późnego Constatina Galki. Trochę męczy mnie to, jak trener Kędziorek powtarza, że trzeba grać z charakterem i wolą walki, bo do takiego podejścia należy dołożyć umiejętności czysto piłkarskie.

Dawid Abramowicz po blamażu przeciwko Koronie w poprzedniej serii gier powiedział na łamach „Weszło”, że tożsamość Radomiaka jest niewyraźna, a balans zachwiany. Trener Kędziorek wypowiadał się, że zespołowi zabrakło motywacji. Jest to temat, który wraca jak bumerang, ale zimą w Radomiu znów sięgnięto po całą rzeszę zagranicznych piłkarzy

- Brak tożsamości to coś, co mnie najbardziej irytuje. Radomianie często stoją okopani pod własnym polem karnym. To nie jest żadna strategia oparta na niskim pressingu i próbie zaskoczenia szybkimi atakami. Brakuje elementu powtarzalności w grze. Radomiak jest zbyt nijaki. Brakuje mi tego, żeby można było powiedzieć, co jest w grze drużyny Kędziorka charakterystyczne. Obecnie nie ma też piłkarzy, o których można byłoby powiedzieć, że się wyróżniają względem reszty. W szerszej perspektywie jest to o tyle rozczarowanie, że jak na możliwości klubu aktualna kadra jest jedną z najlepszych, jaką Radomiak kiedykolwiek dysponował. Spodziewałem się, że utrzymanie będzie spokojniejsze, a także że uda się zakręcić gdzieś w środku stawki. Niewiele udało się na przestrzeni tej kampanii wypracować. Plusem jest to, że wypromował się Pedro Henrique, którego sprzedano za niezłe pieniądze. Poza tym nie ma w tej ekipie liderów, no i nie ma zawodników młodych, którzy mieliby większy potencjał sprzedażowy.

Po tym, jak Radom opuścili Pedro Henrique, Edi Semedo i Albert Posiadała, trudno chyba powiedzieć o którymkolwiek z obecnych piłkarzy Radomiaka, że rozgrywa naprawdę dobry sezon.

 - Jest to kolejna rzecz, która mocno uwiera. Nawet w słabszych drużynach często jest tak, że jacyś gracze się wybijają. Często mówimy, że jakby jakiś zespół spadł z ligi, to ci piłkarze bez problemów znajdą angaż na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Pewnie w przypadku Radomiaka też by tak było, ale nie patrząc przez pryzmat bieżącej kampanii, tylko kilku ostatnich lat. Prawdę powiedziawszy nie przychodzi mi do głowy ani jedno nazwisko, o którym moglibyśmy powiedzieć, że forma w tej edycji rozgrywek sprawia, że jest on łakomym kąskiem na rynku transferowym. Luka Vusković jest atrakcyjnym piłkarzem, ale on jest do Radomia jedynie wypożyczony.

Luka Vusković nie zaliczył do udanych ostatniego spotkania przeciwko Koronie, ale jego pozostałe występy mogły się podobać. Chłopak będzie miał dużo do opowiedzenia po półrocznym pobycie w Radomiu. Na inaugurację przegrał 0:6 z Cracovią, widział gola Gabriela Kobylaka w meczu z Puszczą, a jego koledzy z drużyny idą na rekord, jeżeli chodzi o liczbę obejrzanych czerwonych kartek. 

- Chorwat przeszedł w Radomiaku prawdziwą szkołę życia. Dostał dziesięć goli w dwóch pierwszych spotkaniach, potrafił zdobywać bramki, ale też zawalać tracone gole. Była też rozmowa z kibicami. Wszystko, co może przeżyć piłkarz w Polsce, udało mu się w te kilka miesięcy Vuskoviciowi odhaczyć. Po cichu liczę, że to wypożyczenie może być jakimś zalążkiem do tego, aby w przyszłości do Radomia znów trafił zawodnik, z którym największe europejskie kluby wiążą przyszłość. Myślę, że na tym ruchu związanym z wypożyczeniem 17-latka skorzystają wszyscy, bo sam zawodnik otrzaska się trochę w seniorskim futbolu. On wcześniej w Hajduku Split nie pograł za wiele w seniorach. Radomiakowi też Vusković już trochę na boisku dał. Może to być w przyszłości jakaś szansa dla klubu, żeby po podobnych nastolatków sięgać.

Uważasz, że Maciej Kędziorek może spać spokojnie? Coraz częściej w przestrzeni medialnej zauważyć można spekulacje, a także znaki zapytania, dotyczące tego, czy ten projekt w aktualnej konfiguracji zmierza w odpowiednim kierunku.

- Myślę, że posada trenera Kędziorka na ten moment jest w miarę bezpieczna, niemniej jednak wiadomo, że jeżeli Radomiak w niedzielę przegra z Zagłębiem, a potem z Legią, to może się zacząć robić nerwowo. Zakładam, że Maciej Kędziorek spokojnie dokończy ten sezon, a także rozpocznie kolejny. Przypuszczam, że jeżeli w klubie zajdą jakieś zmiany, to pięterko wyżej. Dochodzą mnie słuchy, że dyrektor sportowy Oktavian Moraru może odejść. Wydaje mi się, że powoli wypala się formuła ze ściąganiem niezliczonej liczby Portugalczyków i Brazylijczyków. Paradoksalnie sporo z nich wypaliło i miało to w pewnym momencie sens, bo kilku z nich udało się spieniężyć, a paru innych do tej pory stanowi o sile radomskiego zespołu, natomiast pomysł na takie budowanie kadry dobija do ściany. Jeżeli Radomiak się utrzyma, to rozpocznie przygotowania do czwartego poziomu w ekstraklasie, więc myślę, że jest to dobry moment, aby w jakimś stopniu zmienić politykę klubu.

Radomiak Radom - Zagłębie Lubin

Stadion Miejski 28-04-2024, 12:30
PKO Ekstraklasa, Kolejka - 30. kolejka

3:4
(0:3)
źródło: Własne

KONKURS TYPERA

mkszaglebie.pl
Sprawdź swoje umiejętności i typuj z MKSZaglebie.pl. Wygrywaj nagrody!

DODAJ KOMENTARZ (NIEZALOGOWANY)

Możliwość dodawania komentarzy została wyłączona!
 

KOMENTARZE (0)