Do meczu z Rakowem Częstochowa Zagłębie Lubin przystępowało w nieco przemeblowanym składzie. W pierwszym składzie zagrali między innymi Rok Sirk oraz Patryk Szysz - zabrakło Dejana Drazicia i Bartosza Białka. Absencje nie były jednak nadto widoczne i "Miedziowi" w przeciągu całego spotkanie spisali się nieźle.
Bardzo dobrze prezentowaliśmy się w pierwszej połowie. Gra odbywała się pod dyktando lubinian, którzy stwarzali sporo groźnych sytuacji. Pierwszy gol dla Zagłębia Lubin padł w 10. minucie meczu. Do piłki wybitej po rzucie rożnym dopadł Jewgienij Baszkirow, zagrał w kierunku Bartosza Kopacza, który podaniem wzdłuż bramki obsłużył Lubomira Guldana, który skierował piłkę "do pustaka".
Druga bramka miała miejsce na chwilę przed przerwą. W 43. minucie spotkania błąd popełnił Kamil Piątkowski, piłkę przejął Filip Starzyński, następnie podał na wolne pole do Damjana Bohara. Słoweniec przebiegł całą połowę i wykorzystał sytuację sam na sam z Michałem Gliwą, podwyższając prowadzenie. Do przerwy było 2:0.
W drugiej połowie lepiej prezentowali się gospodarze, którym zależało na szybkim zdobyciu gola kontaktowego. Ta sztuka udała się w 69. minucie. Fran Tudor znalazł się w dobrej sytuacji przed polem karnym, uderzył po długim rogu i nie dał szans Dominikowi Hładunowi.
Pod koniec spotkania mogliśmy mieć jeszcze jedna sytuację. Damjan Bohar nabił w polu karnym rękę Tomasa Petraska, a sędzia Tomasz Musiał odgwizdał jedenastkę. Karnego jednak nie było, ponieważ arbiter anulował go po analizie VAR.
Do końca meczu wynik nie uległ zmianie i Zagłębie wygrało ostatecznie z Rakowem 2:1.