Wejście młodzieżowców
Bardzo fajne wejście w meczu z Górnikiem zaliczyli Tomasz Pieńko i Oliwier Sławiński. Urodzeni 2004 i 2005 roku gracze na murawie zameldowali się w 75. minucie zmieniając bezproduktywnych tego dnia Patryka Szysza i Tomasza Zajica. Obydwaj młodzieżowcy byli aktywni, siedem minut po wejściu na boisko, Sławiński ładnie odwrócił się z rywalem na plecach i popędził z futbolówką, ale jego uderzenie zza pola karnego zablokował jeden z defensorów zabrzańskiego Górnika. Występ Pieńki także ocenić wypada zdecydowanie in plus. Jeden raz odnalazł się w szesnastce gospodarzy przecinając dośrodkowanie, a ponadto zagrał odpowiedzialnie w obronie. Na uwagę zasługuje także ekstraklasowy debiut Bartłomieja Kłudki, który w 88. minucie zmienił Sasę Zivca.
Soler dał radę
Prawdę mówiąc, zastanawialiśmy się, na kogo na lewej strony obrony, postawi Dariusz Żuraw. Wszak za nadmiar żółtych kartek pauzował Mateusz Bartolewski, a do pełni zdrowia wciąż nie powrócił Sasa Balić. Taki obrót spraw zmusił szkoleniowca „Miedziowych” do poszukania alternatywnych rozwiązań. Na lewej stronie oglądaliśmy Iana Solera. I co? Hiszpan nie pękał. Inna sprawa, że zbyt wiele wiatru to Zabrzanie na jego stronie nie zrobili. Ale powiedzmy sobie też szczerze – Robert Dadok nie sprawdzał zanadto hiszpańskiego obrońcę.
Niemoc Zajica
Niestety, ale w słabej formie jest ostatnio Tomas Zajic. Od dwóch spotkań nie mamy żadnych konkretów od czeskiego napastnika. Dwie gole i asysta – na tym zatrzymał się jego licznik. W starciu z Górnikiem był totalnie bezbarwny, nie stwarzając ani jednej sytuacji bramkowej, która zapadłaby nam w pamięć. Nie mamy też zbyt wielu alternatyw. Tajemnicą nie jest, że Dariusz Żuraw nie jest zbyt wielkim fanem talentu Karola Podlińskiego. Pozostaje liczyć, że Zajic znów zacznie dawać zespołowi więcej. Tak czy inaczej, sprowadzenie jeszcze jednego napastnika powinno być priorytetem w zimowym okienku transferowym.
Zęby bolą od patrzenia
Jedni lepsi od drugich – tak podsumować można to spotkanie. Ciężko się to oglądało, nie stwarzaliśmy sobie zbyt wielu sytuacji bramkowych, w szeregach Górnika także brakowało jakichkolwiek konkretów. Szkoda tylko sytuacji, kiedy w słupek trafił Sasa Zivec, bo z perspektywy czasu zdaje się, że była to piłka meczowa. Niewidoczni znów byli ci, od których oczekujemy, że pociągną zespół za uszy, gdy nie idzie. Kompletnie z radarów zniknęli czy to Szysz, czy Starzyński. Pomimo absolutnej sympatii do Sasy Zivca, jest on aktualnie cieniem sprzed kilku sezonów.
A jakie wnioski po meczu z Górnikiem przychodzą wam do głowy? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach!