Stare demony powracają
Ostatnio wygrywaliśmy, dwukrotnie udało się zachować czyste konto, co sprawiło, że zapomnieliśmy na chwilę o gafach, jakie przydarzały się defensorom lubinian. Czy Jagiellonia zasłużyła w piątek na zwycięstwo? Naszym skromnym zdaniem, nie. Czy obrońcy Zagłębia mogli zachować się przy golu Jesusa Imaza lepiej? Nawet powinni! W zasadzie to powietrze krył Sasa Balić, Kamil Kruk także sabotował, a Jesus Imaz równie dobrze mógłby zapytać Dominika Hładuna, w który róg strzelać. Stare demony powracają…
Rosyjski hamulcowy
Jeżeli ktoś liczył, że Ilja Żygulow będzie drugim Jewgienijem Baszkirowem, no to się przeliczył. Słabe wejście ma jak dotąd 25-letni Rosjanin. Nie podejmuje ryzyka, nie wyróżnia się w destrukcji. W meczu z Jagiellonią był jednym z najgorszych na boisku. W zasadzie w pamięci zapisało nam się jedno całkiem niezłe zagranie pomocnika z meczu z białostoczanami. W 39. minucie Żygulow pokusił się krosowe podanie w stronę Erika Daniela. Zrobiło się groźnie, ale dzięki… niefrasobliwości obrońców zespołu gości. Ale abstrahując już nieco od ostatniego spotkania, warto zadać fundamentalne pytanie: czy jakichkolwiek konkretów mogliśmy oczekiwać od pomocnika, który w poprzednim klubie w zeszłym sezonie nie strzelił gola ani nie zaliczył asysty?
Niegotowy Sasa Zivec
Absolutnie nie traktujcie tego jako jakikolwiek zarzut w stronę słoweńskiego skrzydłowego. To normalne, że po tak długiej rozłące z regularnym graniem, Sasa Zivec potrzebował będzie czasu. W starciu z Jagiellonią wyglądało to źle, żeby nie powiedzieć tragicznie. Zaczęło się nieźle, bo w 71. minucie Słoweniec mógł pokonać Pavelsa Steinborsa. Później Zivec miał jeszcze dwie niezłe sytuacje, niestety, spartaczone. Czekamy na powrót Sasy, który będąc w formie, jest jednym z czołowych skrzydłowych ligi.
Jak zwykle – najaktywniejszy Erik Daniel
Najjaśniejsza postać Zagłębia Lubin w starciu z Jagiellonią Białystok? Erik Daniel. Staje się już powoli regułą, że spośród desygnowanych do gry piłkarzy Zagłębia, najbardziej wyróżnia się właśnie Daniel. Jest aktywny, nie boi się wchodzić w pojedynki jeden na jeden, nie boi się uderzeń na bramkę. Tak było też w starciu z zespołem z województwa podlaskiego. Jest to jeden z niewielu piłkarzy sprowadzonych jeszcze za kadencji Artura Jankowskiego, którego należy ocenić pozytywnie. Raz do roku i wąż pierdnie.
Gra lepsza niż poprzednio, wynik gorszy
Paradoksalnie piłkarsko zaprezentowaliśmy się lepiej, aniżeli miało to miejsce w spotkaniach z Piastem, Śląskiem II, Termaliką czy Wartą. Mimo to nie dopisaliśmy sobie ani jednego punktu, w przeciwieństwie do meczów, w których teoretycznie wyglądaliśmy gorzej piłkarsko. W starciu z Jagą dużo piłek granych było w poprzek boiska. Białostoczanie, grając w delegacji, oddali nam piłkę, wiedząc że lubinianie nie najlepiej radzą sobie w ataku pozycyjnym. Nie zagraliśmy dobrze, nie zagraliśmy też najgorzej. Ot, średniawka. Przed podopiecznymi Dariusza Żurawia wciąż sporo pracy, by prezentować się na miarę oczekiwań.
Jakie wnioski po piątkowym meczu wyciągnęliście wy? Koniecznie podzielcie się swoimi spostrzeżeniami w komentarzach!