Zapraszamy na ciekawy wywiad przeprowadzony przez weszlo.com z dyrektorem sportowym Zagłębia Lubin, Pawłem Wojtalą.
Zakończył się już dla ciebie okres wdrażania w sprawy klubu, zaczął czas sprzątania. W ciągu kilku dni rozstaliście się z trzeba zawodnikami. O ile odejście Slobody i Hodura wydawało się całkiem naturalne, o tyle można się zastanawiać, co stało się z Reiną. Pierwsze dwa lata w klubie miał przyzwoite, ostatnio zupełnie przepadł…
- Od dłuższego czasu nie grał prawie wcale. W wielu spotkaniach nie łapał się nawet na ławkę rezerwowych mimo tego, że był w stu procentach zdrowy. Wcześniej klub zdecydował się na ściągnięcie innego stopera – Tunczewa, więc dla Reiny po prostu nie było już w klubie przyszłości. Przyjęliśmy rozwiązanie, które satysfakcjonowało obie strony. Jego kontrakt kończył się w czerwcu, ale doszliśmy do porozumienia, by rozstać się już zimą.
Od razu ruszyły spekulacje, że robicie miejsce dla… Marcina Wasilewskiego.
- Dobrze powiedziane – spekulacje. Na dzień dzisiejszy to tylko historia medialna.
Na dzień dzisiejszy, ale…?
- Mówimy o kapitanie reprezentacji Polski. Marcin ma swoją sytuację w Anderlechcie, która musi się najpierw wyklarować. Nie sondowaliśmy tematu jego transferu. Nie wiem, czy on się w ogóle zastanawia się nad powrotem do Polski. W tym momencie to tylko teoretyczne rozważania. Żadnego kontaktu w tej sprawie nie mieliśmy.
Uda wam się rozstać już zimą z Januszem Gancarczykiem i Patrykiem Rachwałem, którzy od dawna trenują indywidualnie, poza zespołem i nie ma dla nich przyszłości w klubie?
- Prowadzimy z nimi rozmowy, ale do rozwiązania kontraktu konieczna jest wola obu stron, nie tylko klubu. Do tej pory tak jednoznacznie jej nie było. Nie udało się uzgodnić wspólnej wizji, na jakich zasadach widzimy to rozstanie. Obaj zostali w klubie, przez całą rundę jesienną trenowali tylko indywidualnie, ale wydaje mi się, że teraz jesteśmy już nieco bliżej porozumienia (aktualizacja: dziś Zagłębie rozwiązało kontrakt z Januszem Gancarczykiem - od red.).
Rozumiem, że do tej pory nie narzekali na swój mały „klub kokosa”.
- To nie był żaden „klub kokosa”, tylko normalne treningi indywidualne. Klub zapewnił im wszystko, co niezbędne, jeśli chodzi o obowiązki kontraktowe. Mieli oddelegowanego swojego trenera i codziennie organizowane treningi, tyle że indywidualnie, poza drużyną.
Trener Hapal przekonał się wreszcie do Adriana Błąda? Cofnęliście go z Zawiszy. Wcześniej, kiedy miał za sobą bardzo dobry okres w pierwszej lidze, nie było tej decyzji.
- Trudno mi się wypowiadać za trenera Hapala na temat jego wcześniejszej oceny. Ostatnio obaj – i ja, i trener – rozmawialiśmy z zawodnikiem indywidualnie. Adrian wie, jakie są wobec niego oczekiwania. Poprzedni rok w Zawiszy był faktycznie bardzo dobry. Ostatnia runda, powiedzmy, dosyć przyzwoita. Teraz wszystko zależy już tylko od niego. Dostanie od Zagłębia szansę, żeby zrobić krok naprzód w ekstraklasie. Pytanie, jak ją wykorzysta?
Latem kończą się kontrakty całej liście zawodników, ale na pierwszy plan musi wychodzić sprawa Szymona Pawłowskiego. Tego tematu nie można odłożyć na później.
- Szymon dostał od nas propozycję nowego kontraktu. Z mojego punktu widzenia jest to oferta bardzo atrakcyjna. Zobaczymy, co z tym zrobi wraz ze swoim menedżerem, jak się do niej ustosunkuje.
Najgorszym rozwiązaniem byłoby jego odejście latem, bez grosza dla klubu…
- Mamy przed sobą jeszcze całe zimowe okno transferowe. Kontrakt Szymona wygasa dopiero w czerwcu, a jego sytuacja powinna wyjaśnić się dużo wcześniej. Być może nawet z rachunku zysków i strat bardziej będzie nam się opłacało, żeby w tej formie został u nas.
Pojawiają się informacje, że zaproponowaliście mu podpisanie kontraktu na nowy sezon na tych samych warunkach finansowych, jak obecnie, ale z zapewnieniem, że kwota ewentualnego transferu do innego klubu z waszej strony nie będzie zaporowa.
- W żaden sposób się do tego nie mogę odnieść. Tylko jeszcze raz powtórzę: Szymon dostał propozycję nowego kontraktu, która – moim zdaniem – jest dla niego korzystna. Jak na warunki polskiej ekstraklasy – bardzo dobra.
Macie obiecującą młodzież. Zapowiada się, że wiosną będzie pukać do pierwszego zespołu?
- Już w ostatnim meczu z Wisłą debiut zaliczył 17-latek, napastnik Damian Kowalczyk, a kolejni wyróżniający się zawodnicy z Młodej Ekstraklasy na pewno dołączą wiosną do kadry pierwszej drużyny. Prawdopodobnie rozpoczną przygotowania już od zimowych obozów i tylko od nich będzie zależeć, jaką rolę odegrają w Zagłębiu. Będą musieli się rozpychać, żeby móc zaistnieć, ale Damian jest pierwszym takim symbolem, że jest to wykonalne.
Fatalną rundę ma za sobą Sernas, który od września gra tylko „ogony”. Nie strzelił ani jednego gola w lidze. Jego zarobki nijak nie przekładają się na przydatność drużynie.
- Nie jest żadną tajemnicą, że Sernas ma lukratywny kontrakt. W tej chwili nie gra. Musi czekać na swoją szansę, bo bardzo dobrze prezentuje się ostatnio Michal Papadopulos. Nie jest to komfortowa sytuacja, to oczywiste, ale nie można wykluczać, że obecność Sernasa, który naciska gdzieś tam z tyłu, wywiera dodatkową presję i mobilizuje Michala.
Dałoby się pewnie sprowadzić trzech innych, którzy wywieraliby presję za połowę ceny.
- Darvydas ma ważny kontrakt, pracuje nad tym, żeby odmienić swoją sytuację w drużynie. Nie skreślamy go i tyle w tej chwili mogę powiedzieć. Zobaczymy, co przyniesie wiosna.
Generalnie, udaną końcówką rundy kupiliście sobie sporo spokoju na przerwę zimową. Inna rzecz, że to przede wszystkim fatalna postawa Podbeskidzia i Bełchatowa sprawia, że w dole tabeli zrobiło się dla pozostałych klubów dość bezpiecznie.
- Spokojnie, na szczęście nie jesteśmy pierwszą drużyną nad strefą spadkową, żeby musieć się przez całą zimę nad tym zastanawiać. Końcówka faktycznie była imponująca. Świetnie byłoby wiosną utrzymać średnią z siedmiu, ośmiu ostatnich spotkań. Jest to wykonalne, bo drużyna zaczęła dobrze funkcjonować, a do tego doszło jeszcze trochę boiskowego szczęścia.
Zrobiliście już bilans zysków i strat, żeby nakreślić sobie, kogo potrzebujecie przed rundą rewanżową, gdzie są największe mankamenty i o co dokładnie możecie powalczyć?
- Przedyskutowaliśmy z trenerem, na jakie pozycje potrzebujemy wzmocnień, ale nie zamierzam utrudniać sobie życia, opowiadając o tym wszem i wobec. Na razie rozglądamy się po rynku i na bieżąco będziemy decydować – czy i ile jesteśmy ewentualnie w stanie wydać. To, jak wystartujemy w ekstraklasie wiosną, będzie bardzo ważne. Cały czas gramy w Pucharze Polski. Wiosną czeka nas spotkanie z Ruchem. Nie można popełnić falstartu, bo właśnie te pierwsze mecze będą weryfikowały całe nasze plany i cele do końca sezonu.
W jakich ramach finansowych będziecie funkcjonować na rynku transferowym? Ireneusz Król mówi niedawno w wywiadzie: „cała liga nie płaci na czas, może poza Zagłębiem”. Przecież to jest atut, którym powinniście grać, działać na wyobraźnie zawodników.
- Płacenie na czas powinno być normą, a nie powodem do dumy. My regulujemy wszystkie rachunki na czas. Wywiązujemy się ze swoich zobowiązań i nie ukrywam, że będzie to jeden z argumentów, które zamierzam wykorzystywać w rozmowach z zawodnikami. Wiemy, że wielu klubów ma problemy z bilansowaniem budżetów w obecnym sezonie i że ten argument może przeważać w wielu negocjacjach kontraktowych.