Niestety nie udało się Zagłębiu Lubin potwierdzić dobrej dyspozycji z derbów w kolejnym meczu ligowym. W 25. serii gier o mistrzostwo PKO Ekstraklasy ulegliśmy ŁKS-owi 2:3 i trzeba przyznać, że była to porażka zasłużona.
Zobacz także:
- Ben van Dael został dyrektorem sportowym SV Straelen
- Skrót meczu: Zagłębie Lubin 3:1 Arda Kardzhali
- Martin Ševela o przygotowaniach do rundy wiosennej
- Oficjalnie: Łukasz Łakomy w Zagłębiu
- Pierwszy wywiad Lubo Guldana w nowej roli
Pierwsze minuty środowego meczu nie zapowiadały tego, że Zagłębie Lubin z ŁKS-em przegra, a przynajmniej nie zapowiadało tego, że zespół z Łodzi będzie kontrolował przebieg boiskowej potyczki. "Miedziowi" szybko wymieniali podania oraz pokazywali jakość piłkarską w pojedynkach indywidualnych - mamy na myśli rajdy Dejana Dražicia, Damjana Bohara czy Sašy Živca. Niestety po dziesięciu minutach spotkania do głosu zaczął dochodzić ŁKS, który przestał się nas bać i zaczął grać swoje. Zespół Kazimierza Moskala nabrał pewności, ładnie konstruował akcję i był przy tym skoncentrowany w obronie.
Pierwszy gol w meczu padł w 18. minucie. Jeden z piłkarzy gospodarzy uderzył na bramkę strzeżoną przez Dominika Hładuna, piłka odbiła się od słupka, dopadł do niej Carlos Moros Garcia, który głową uderzył na bramkę i pokonał wychowanka naszej drużyny. Już w kolejnej akcji gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie, ale w sytuacji sam na sam bardzo dobrze zachował się bramkarz Zagłębia. W 29. minucie spotkania padł gol wyrównujący stan meczu. Filip Starzyński dograł w pole karne, w zamieszaniu podbramkowym gola samobójczego zdobył... strzelec poprzedniego gola, Moros Garcia. Do ponownego objęcia prowadzenia ŁKS potrzebował zaledwie czterech minut. Piłkę ręką w polu karnym przy wykonywaniu wślizgu zagrał Jewgienij Baszkirow. Sędzia wskazał na jedenasty metr, a piłkę z wapna pewnie skierował do siatki Antonio Dominguez. Kilka minut później idealną szansę na ponowne wyrównanie rezultatu meczu miał Patryk Szysz, ale po zagraniu Živca w sytuacji sam na sam uderzył wprost w Arkadiusza Malarza - bramkarza gospodarzy. W 37. minucie sędzia Krzysztof Jakubik podyktował rzut karny za faul Sašy Balicia, ale po analizie VAR anulował jedenastkę i żółtą kartkę dla naszego zawodnika. Do przerwy rezultat nie uległ zmianie i przegrywaliśmy 1:2.
Zaledwie dziesięć minut po wznowieniu gry ŁKS prowadził już 3:1. W polu karnym Zagłębia zatańczył z piłką 17-letni Adam Ratajczyk i po położeniu obrońców oraz bramkarza lubinian oddał skuteczny strzał na bramkę. Zagłębie złapało kontakt w 74. minucie. Wprowadzony chwilę wcześniej Bartosz Białek wykorzystał zderzenie obrońcy i bramkarza ŁKS-u i bez problemu precyzyjnym strzałem zdobył drugą dla "Miedziowych" bramkę w tym spotkaniu.
Do końca meczu podopieczni Martina Ševeli posiadali piłkę częściej od rywali, ale niewiele z tego wynikało, gdyż nie zdołaliśmy już poważnie zagrozić bramce ŁKS-u. Mecz zakończył się przegraną Zagłębia Lubin 2:3 i - tak jak wspomnieliśmy we wstępie - ciężko uważać, że ten rezultat jest niesprawiedliwy. "Miedziowi" muszą wykonać jeszcze sporo pracy, jeśli chcą zdobywać punkty, a te mogą okazać się niezbędne w walce nie o pierwszą ósemkę, a o utrzymanie. Dół tabeli niestety nas goni...
ŁKS Łódź - Zagłębie Lubin
Stadion MOSiR 04-03-2020, 18:00
PKO Ekstraklasa, Kolejka - 25
(3:2) (2:1) |