Przed meczem niewiele wskazywało na to, że może dojść do poważnych roszad w składzie Zagłębia Lubin. I tak też faktycznie było – nasz zespół wyszedł takim samym pierwszym składem, jak kolejkę wcześniej. Jedyne korekty dotyczyły ławki – Miroslava Stocha zastąpił Jakub Sypek, a Lorenco Simicia Mateusz Bartolewski. W kadrze nie pojawił się Dominik Jończy, którego nieobecność jest podyktowana problemami pozasportowymi. Doszło do takiego absurdu, że klub nie pozwolił mu wziąć udziału w przedmeczowym wywiadzie dla Canal+, w dodatku kłamiąc, że piłkarz ma problemy ze zdrowiem. Wszystko zostało obnażone przez Cezarego Olbrychta, dziennikarza Canal+, który – niestety dla klubu – podobnie jak Jończy pochodzi z Jeleniej Góry, zna się z ojcem zawodnika i weryfikacja tej informacji zajęła mu chwilę. Dominik ostatecznie był na rozruchu, a podczas meczu był na trybunach. Chory więc nie był, a niesmak – i to potworny – pozostał.
Cenzura, ściema w komunikacji? Nowe, nie znaliśmy. pic.twitter.com/eaXfxXqHer
— mkszaglebie.pl ⚒ (@mkszaglebiepl) May 7, 2021
Ale wracając do tego, co działo się na boisku. Już w 8. minucie meczu wynik został otwarty. Wszystko za sprawą Michała Kucharczyka, który po dośrodkowaniu w pole karne Rafała Kurzawy wygrał pojedynek z Sasą Baliciem, po czym Dorde Crnomarković przeszkodził w interwencji Dominikowi Hładunowi, a następnie podał do Kucharczyka, który z łatwością zmieścił piłkę w siatce, dając swojej drużynie prowadzenie.
Pogoń dalej napierała i bardzo szybko mogła podwyższyć prowadzenie. Kilka minut po bramce Kucharczyka uderzał Sebastian Kowalczyk, z jego uderzeniem poradził sobie bez większych problemów Hładun. Kilkadziesiąt sekund później „Hładi” nie miał już tak łatwo, bo przepotężnie huknął lewą nogą Adrian Benedyczak. Mimo wszystko nasz golkiper nie zawiódł i przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Pierwszą akcję godną odnotowania Zagłębie Lubin przeprowadziło w 27. minucie spotkania. Jewgienij Baszkirow przerzucił bardzo dokładnie piłkę do Patryka Szysza, ten zabrał się z futbolówką, ogrywając przy tym Luisa Matę, po czym dograł do Karola Podlińskiego, ale nasz zawodnik przegrał pojedynek o pozycję przed polem bramkowym.
Do przerwy nic godnego uwagi już się nie działo i obie drużyny schodziły na piętnastominutowy odpoczynek przy wyniku 0:1.
W drugiej połowie nasza gra nie była już tak niemrawa, jak w pierwszej. Pogoń nieco spuściła z tonu i kilkukrotnie udało nam się zagrozić bramce Dantego Stipicy.
Pierwsze ostrzeżenie nasi rywale otrzymali w 64. minucie. Zza pola karnego uderzył mocno lewą nogą Patryk Szysz, ale w tej sytuacji piłka odbiła się od nogi i minęła bramkę Stipicy.
W 71. minucie piłka zatrzepotała już w siatce. Z rzutu wolnego dośrodkował precyzyjnie Filip Starzyński, do piłki wyskoczył Karol Podliński i strzałem głową pokonał bramkarza gości, dając nam tym samym remis.
W 78. minucie Adrian Benedyczak zdobył gola, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną już w momencie zagrania przez Kowalczyka, dlatego też nie była ta sytuacja przedmiotem sprawdzenia na wozie VAR.
W 86. minucie mieliśmy szansę na objęcie prowadzenia. Bardzo dobre prostopadłe podanie Szysza dotarło do Ratajczyka, ten uderzył po długim rogu, ale piłka minęła bramkę. Ta sytuacja, choć ciężka, była bardzo dobra i nasz młody pomocnik powinien ją wykorzystać.
Mecz zakończył się remisem 1:1. To drugi podział punktów z rzędu w naszym wykonaniu oraz piąty kolejny mecz bez porażki. Przed nami jeszcze jedno ligowe spotkanie w tych rozgrywkach – rywalem „Miedziowych” w 30. kolejce PKO BP Ekstraklasy będzie Wisła Płock.