Dzięki zagwarantowanemu 3. miejscu, Legia nie może mówić o kompletnym blamażu, który w pewnym momencie zajrzał warszawianom w oczy. Od samego początku jednym z największych grzechów dyrektora Jacka Zielińskiego wydawało się być nieznalezienie zimą jakościowych następców Bartosza Slisza i Ernesta Muciego. Drużyna, która jesienią nie wyglądała na faworyta do mistrzostwa, została jeszcze osłabiona.
- Uważam, że Legia wcale nie stała na straconej pozycji, jeżeli chodzi o walkę o mistrzostwo wiosną. Przede wszystkim upatrywałem szansy w tym, że nie spodziewałem się, że Śląsk Wrocław i Jagiellonia Białystok będą w stanie utrzymać swoje miejsca po tak znakomitej jesieni. Damian Smyk powiedział któregoś razu na antenie „Meczyków”, że w końcu statystyka punktów i goli oczekiwanych musi się wyrównać. Ja także skłaniałem się ku temu. Legia po odpadnięciu z Ligi Konferencji Europy miała naprawdę komfortową sytuację. Grała zaledwie raz w tygodniu, wobec czego mogła spokojnie przygotowywać się do każdego kolejnego meczu ligowego. Można mówić o tym, że „Wojskowi” stracili dwa bardzo istotne ogniwa, aczkolwiek myślę, że jest to tylko wierzchołek góry lodowej. Warszawianie jesienią mieli olbrzymie problemy z tym, żeby wygrać trzy mecze w lidze z rzędu. Na przestrzeni całej poprzedniej rundy jesiennej ani razu się to im nie udało, a przecież Kosta Runjaić miał wtedy jeszcze do dyspozycji Bartosza Slisza i Ernesta Muciego.
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Kosta Runjaić, mimo że ma swoje przewiny za uszami, stał się kozłem ofiarnym kryzysu w Legii. Wystarczy przeanalizować, kogo do dyspozycji jako rezerwowych mają warszawianie, aby ujrzeć skalę deficytów kadrowych. Dość mocno obrywało się swego czasu na przykład Maciejowi Rosołkowi.
- Zgadzam się, że Legii momentami brakowało zmienników. De facto trudno wskazać chociaż jedną pozycję, o której moglibyśmy powiedzieć, że jest na niej dwóch równorzędnych graczy. Goncalo Feio znany jest jednak z tego, że w poprzednich klubach kładł duży nacisk na rozwój piłkarzy, których miał do dyspozycji. W ostatnim meczu z Wartą 90 minut rozegrał na środku obrony 18-letni Jan Ziółkowski. Sądzę, że trener Feio będzie skupiał się właśnie na tym, aby jego zawodnicy robili postępy.
10 kwietnia niczym grom z jasnego nieba gruchnęła informacja o tym, że Goncalo Feio będzie szkoleniowcem Legii. Było to zagranie va banque, którego absolutnie nikt się nie spodziewał, bo o ile Portugalczyk zbierał dobre recenzje za swój warsztat, pracując w Częstochowie i Lublinie, o tyle jego wybryki budziły mnóstwo kontrowersji. Przede wszystkim postawiono też na szkoleniowca, który nigdy wcześniej nie miał okazji pracować na tak wysokim i wyeksponowanym stanowisku.
- Prawdę mówiąc, początkowo byłem bardzo zaskoczony, kiedy pojawiły się te informacje, że Legia postawi na Goncalo Feio. Nie wydaje mi się jednak, żeby to, że Portugalczyk nie pracował na podobnym stanowisku, było jakimś mocnym argumentem. Jagiellonia ponad rok temu postawiła na szerzej nieznanego Adriana Siemieńca, który za moment może zostać mistrzem Polski. Jeżeli chodzi o opinie o warsztacie trenera Feio, to są one w większości bardzo pozytywne. Wiadomo, że pojawiały się pewne wątpliwości związane z różnymi sytuacjami, o których można było usłyszeć. Kiedy poznałem Goncalo Feio lepiej, to przekonałem się, że to może być właściwy wybór. W tym momencie możemy tylko spekulować, ale widać u trenera gen zwycięzcy i chęć wygrywania za wszelką cenę. To jest coś, czego Legii w ostatnich latach trochę brakowało.
Kiedy były trener Motoru Lublin objął Legię, niemal od razu pojawiły się spekulacje, dotyczące jego współpracy z Josue. Dziś wiemy już, że mecz z Zagłębiem Lubin będzie ostatnim występem Josue w warszawskim klubie, a decyzja o rozstaniu z Portugalczykiem nie spotkała się z aprobatą fanów Legii.
- W momencie, w którym Kosta Runjaić został zwolniony z Legii, można było zakładać, że o pozostanie Josue będzie dużo trudniej, niż gdyby Niemiec został w Warszawie na kolejny sezon. Portugalczyk był takim przedłużeniem ręki trenera Runjaicia. Obaj panowie bardzo dobrze się dogadywali, choć początki tej relacji łatwe nie też nie były. Kiedy Kosta Runjaić poznał Josue, to zdecydował, że powien on być wicekapitanem drużyny i obdarzył go gigantycznym zaufaniem. To sytuacja trochę analogiczna do Śląska Wrocław i tym, jak z Erikiem Exposito postąpił Jacek Magiera. Co do Goncalo Feio i Josue, to obaj się znają. Grali razem w juniorskich zespołach Portugalii. Myślę, że odejście kapitana Legii niekoniecznie jest kwestią samego trenera. Rozdział pod tytułem Legia Warszawa Kosty Runjaicia po prostu został zamknięty. Legia chce, żeby odpowiedzialność za bramki i asysty rozkładała się na większą liczbę graczy. Sądzę, że wzrośnie między innymi rola Juergena Elitima. Nie jestem zaskoczony rozstaniem z Josue, ponieważ już rok temu Jacek Zieliński bardzo poważnie zastanawiał się, czy przedłużyć z nim kontrakt. Rozumiem żal kibiców, ale też jestem w stanie zrozumieć dyrektora Zielińskiego, który chce poszukać nowych rozwiązań. Legia za jego kadencji do tej pory nie zdobyła mistrzostwa Polski, a ciśnienie na tytuł jest bardzo duże.
Jeżeli chodzi o transfery, to sporo mówi się o przebudowie, jaką latem planują przeprowadzić włodarze Legii. Wiadomo, że zawodnikami „Wojskowych” zostaną Claude Goncalves z Ługogorca Razgrad i Luquinhas, który po ponad dwóch latach powróci do Warszawy. Pojawia się także coraz więcej plotek, dotyczących zainteresowania Legii między innymi Erikiem Exposito, Efthymiosem Koulourisem czy Kilianem Corredorem.
- Wydaje mi się, że zawsze na polskim rynku najwięcej plotek związanych jest z Legią Warszawa. To jest absolutnie normalne, bo to klub, który jest najbardziej medialny i generuje największe zasięgi. Często menadżerowie potrafią podsycać nastroje, aby wzbudzić zainteresowanie swoimi zawodnikami. Jeśli chodzi o napastników, których nazwiska przewijają się w kontekście dołączenia do stołecznej ekipy, to mają oni wspólne cechy. To pokazuje, że Legia najpewniej szuka „dziewiątki” o właśnie takim profilu. Pion sportowy chciałby wzmocnić atak silnym napastnikiem, który będzie przebywać w polu karnym i finalizować akcje. Z tego, co usłyszałem, to faktycznie jakieś zainteresowanie wspomnianymi piłkarzami się pojawiło, ale jest tak dużo zmiennych, że trudno przewidywać, kto ostatecznie trafi na Łazienkowską.
Legia po raz kolejny nie sprostała oczekiwaniom. Bieżąca kampania miała być tą, w której warszawianie wreszcie sięgną po tytuł. Kolejne niepowodzenia będą potęgowały emocje, więc Goncalo Feio staje przed wyzwaniem, które nie udało się bardziej doświadczonemu Koście Runjaiciowi.
- Pierwszy sezon Kosty Runjaicia sprawił, że apetyty w Warszawie zostały dość mocno rozbudzone. Udało się poukładać grę, Legia sięgnęła po Puchar Polski, a następnie wywalczyła sobie awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Wydawało się, że „Wojskowi” mogą znów wrócić na właściwe tory. Dużo mówiło się też o mentalności zespołu, który był nastawiony na sukces. Kryzys w październiku sprowadził wszystkich na ziemię. Od tamtego momentu, nawet kiedy Legia wygrywała, to były to często zwycięstwa przepchnięte. Odnoszę wrażenie, że to, co się wydarzyło później, było pokłosiem dołka, w który wtedy wpadła drużyna. Nie wyobrażam sobie, żeby „Wojskowi” w przyszłej edycji rozgrywek nie walczyli o mistrzostwo. Moim zdaniem Goncalo Feio stanie na głowie, żeby Legia w przyszłym sezonie zgarnęła tytuł. On w tym klubie w dorastał jako trener, pracując z młodzieżą, więc zdaje sobie sprawę, jakie oczekiwania są w Warszawie. Mistrzostwo musi być priorytetem, a Puchar Polski i gra w Europie to tylko dodatek.