Napastnik Arek Woźniak w wywiadzie udzielonym oficjalnej stronie internetowej Zagłębia Lubin opowiadał o atmosferze w zespole oraz o tym, że nie do końca jest zadowolony ze swojej obecnej formy.

 

W jakiej jesteś formie, jesteś zadowolony ze swojej dyspozycji w ostatnich meczach?

Arkadiusz Woźniak: - Jeśli chodzi o dyspozycję całej drużyny, to mogę być zadowolony. Jeśli chodzi o moje indywidualne dokonania, to nie jestem zadowolony i ma pewno mogę prezentować się lepiej. Trener Hapal wystawia mnie na pozycji ofensywnego pomocnika, wcześniej nie grałem jako rozgrywający, dopiero w spotkaniu z Lechem zadebiutowałem. I w tych pierwszych meczach nieźle to wyglądało, ale przyszły spotkania z Górnikiem, Podbeskidziem i Bełchatowem i te spotkania pokazały, że muszę się jeszcze sporo nauczyć.

A gdzie zauważasz te braki?

- Przede wszystkim brakuje mi spokoju w rozgrywaniu piłki, nigdy nie byłem kreatorem gry, szukałem zawsze szybkich rozwiązań, bo tego wymagała pozycja wysuniętego napastnika. Myślę, że takie predyspozycje ma Robert Jeż, on zawsze wie jak rozprowadzić piłkę, robi to z ogromnym spokojem. Z drugiej strony chociaż może nie jest idealnie, to większość z tych ostatnich spotkań wygraliśmy… To najważniejsze w naszej sytuacji i właśnie z tego jestem zadowolony. Nie zamierzam się usprawiedliwiać i szukać na siłę pozytywów, nie jestem z siebie zadowolony. W mojej grze jest zbyt dużo niedokładności, prostych strat, które nie powinny się przydarzać. 

Taki sytuacje jak w meczu z Bełchatowem potwierdzają, że brakuje też skuteczności…

- Tak piłka nie wpadła do bramki, zatrzymała się na poprzeczce, więc strzał można sklasyfikować jako niecelny. Powinienem strzelić tego gola, na szczęście „Hanzi” mnie wyręczył i mogliśmy się cieszyć ze zwycięstwa.

W meczu z Podbeskidziem też miałeś dobrą okazję.

- Faktycznie coś w tym jest, zawsze byłem przyzwyczajony, że często poruszałem się w polu karnym rywali, teraz się cofam i rzadziej dochodzę do sytuacji bramkowych. Czuję się napastnikiem, od wielu lat grałem na tej pozycji. Trener Hapal wystawia mnie jako środkowego pomocnika i staram się grać jak najlepiej, z jak największym pożytkiem dla drużyny.

Rozwijasz się jeszcze i czynisz postępy?

- Muszę, bo wymaga tego choćby przekwalifikowanie mnie na pozycję ofensywnego pomocnika. Cały czas nad sobą pracuję, teraz na dwóch pozycjach. Nadal brakuje mi doświadczenia, widać to najlepiej właśnie gdy gram w roli pomocnika. Ciągnie mnie pod bramkę i czasem uciekam ze swojej pozycji. Wtedy koledzy mają problem, bo mam taktyczne obowiązki i przestaje je realizować, osłabiam drugą linię. Przez 10 ostatnich lat grałem na pozycji napastnika, przestawiam się na inne rozwiązania. 

Środkowym napastnikiem u trenera Hapala jest Michal Papadopulos. Czeski napastnik doskonale odnalazł się w tej roli.

- Na pewno, Michal regularnie strzela gole i prezentuje się dobrze. „Miśko” przyszedł latem i trenował indywidualnie, później przez jakiś czas brakowało mu tej swobody, bo chyba jeszcze myślał o kontuzji, z którą wcześniej się zmagał. Teraz zaczął odpłacać się trenerowi za zaufanie, które od niego dostał. Życzę nam, jako całej drużynie i indywidualnie Michalowi, jak najlepiej. Cieszę się z bramek kolegi, wszystkim powtarzam, że nie muszę strzelać, będę szczęśliwy, jeśli gole będą zdobyli inni piłkarze Zagłębia, a nasza drużyna będzie wygrywała. 

Ty jednak będziesz utożsamiany z napastnikiem i będzie się od Ciebie wymagało kilu trafień w sezonie…

- Zgadza się, mnie też tego brakuje, ale robię wszystko, by poprawić moją skuteczność. Ta moja indolencja strzelecka z ostatnich spotkań strasznie mnie denerwuje, sytuacja z Bełchatowem śni mi się po nocach. 

Jutro zagracie z Polonią, Może się zrehabilitujesz?

- Zobaczymy, kto zagra, jak ułoży się spotkanie. Daję z siebie wszystko na treningach, by zasłużyć na zaufanie trenera.

I chyba faktycznie trener Cię docenia, bo regularnie wystawia do gry…

- Myślę, że w tym tygodniu solidnie pracowałem i czuję się bardzo dobrze. W zeszłym tygodniu… to były specyficzne dni. Opuściłem treningi, z Bełchatowem zagrałem na lekach przeciwbólowych. Na szczęście udało mi się od tego odciąć, choć w pewnym momencie było o mnie głośno.

Po nagłośnieniu całej sytuacji z Twoim wyjazdem ze zgrupowania kadry kontaktowałeś się jeszcze z trenerem Majewskim?

- Nie rozmawiałem z trenerem. Pan Majewski powiedział swoje, ja przedstawiłem całą sytuację z mojej perspektywy. Myślę, że nie powinniśmy już tego drążyć, bo nie chodzi o to, by mieć do siebie pretensje. 

Z kolegami z kadry jednak rozmawiałeś.

- Tak, koledzy zrozumieli moją sytuację. W oczach pozostałych reprezentantów na pewno nie jestem oszustem, jak przedstawiono to w mediach. 

Wróćmy do najbliższego rywala w lidze. Polonia to rewelacja pierwszej części sezonu T-Mobile Ekstraklasy.

- Zdecydowanie tak! Żaden ekspert czy trener przed sezonem nie powiedziałby, że "Czarne Koszule" tak dobrze wystartują. Odpalił Paweł Wszołek, odpalił „Teo” (Łukasz Teodorczyk przyp. red.)

Ty znasz tych zawodników?

- Tak, Wszołek to bardzo dynamiczny zawodnik, trochę szalony. Taki chyba powinien być napastnik czy boczny pomocnik, on nie kalkuluje. Dużo lepszy w ofensywie niż w obronie. Zresztą cała Polonia tak gra. Grę najbliższych rywali omówimy sobie jednak jutro, na odprawie taktycznej (śmiech).

Polonia inaczej przygotowywała się do ligi

- Ale oni mają kilku bardzo dobrych zawodników, którzy potrafią grać w piłkę. Czarne koszule do ligi przystąpili bez zbędnej presji, bez obciążenia, które towarzyszyło tej drużynie kiedy jej właścicielem był pan Józef Wojciechowski.

źródło:

KONKURS TYPERA

mkszaglebie.pl
Sprawdź swoje umiejętności i typuj z MKSZaglebie.pl. Wygrywaj nagrody!

DODAJ KOMENTARZ (NIEZALOGOWANY)

Możliwość dodawania komentarzy została wyłączona!
 

KOMENTARZE (0)