Mimo słabego startu obie drużyny ostatnio zaczynają łapać właściwy rytm gry. Jednak po sześciu kolejkach zajmują dość odległe miejsca w tabeli. Czy Koronę stać na przełamanie złej passy i wygra po raz pierwszy od 21 lat z Zagłębiem?
Obie drużyny zdobyły w tym sezonie tyle samo punktów – pięć. Oba zespoły mają także podobny bilans bramkowy – lubinianie strzelili pięć bramek przy dziesięciu straconych, za to jutrzejsi gospodarze czterokrotnie cieszyli się z bramki, podczas gdy dziesięć razy tracili gola. Wydawać się może, że to goście są w gazie, tydzień temu zremisowali bowiem ze stołeczną Legią 2:2, chociaż dwukrotnie wychodzili na prowadzenie. Dodatkowo we wtorek pokonali w Pucharze Polski drugi z warszawskich klubów z ekstraklasy – Polonię – po bramkach Papadopulosa i Tuncheva. Również remisem zakończył się ostatni ligowy mecz kielczan, ale był to jeden punkt zdobyty w spotkaniu z PGE GKS-em Bełchatów, czyli z ostatnią drużyną ekstraklasy. Ale to właśnie piłkarze Korony są niepokonani od trzech ligowych spotkań. Jak widać po wstępnym przedstawieniu formy obu zespołów, ich pojedynek zapowiada się na niezwykle zacięty bój.
„Miedziowi” muszą zacząć wreszcie piąć się w górę tabeli. Minusowe trzy punkty powinny działać na nich motywująco, tymczasem po rewelacyjnej wiośnie poprzedniego sezonu przyszedł czas dużo słabszych wyników – poza zwycięstwem w pierwszej kolejce z Piastem nie wygrali oni żadnego spotkania. Zawodnicy Korony również zawodzą, wydawałoby się, że po niezłym poprzednim sezonie teraz też od początku usytuują się w górnych rejonach tabeli. Tymczasem są obok ostatniego PGE GKS-u najsłabsza ofensywą w lidze, a i do obrony można mieć sporo zastrzeżeń.
Trener Hapal wierzy w swoich piłkarzy i ma świadomość, że zawodnicy uwierzyli w swoje umiejętności: – Cieszy mnie to, że piłkarze sami sobie udowodnili, że mogą ze wszystkimi walczyć i przy tym prezentować swoje walory piłkarskie. Dobrym prognostykiem dla lubinian może być historia, nigdy nie przegrali oni bowiem z Koroną w rozrywkach ekstraklasy. W poprzednim sezonie oba spotkania rozstrzygnęli na swoją korzyść piłkarze z Kielc. – Można więc liczyć na to, że do trzech razy sztuka – przekornie prognozuje trener Ojrzyński.
Na korzyść gości na pewno działa fakt, że do składu wrócił już ich kapitan – Adam Banaś. Jednak w sobotnim spotkaniu będą musieli sobie radzić bez kontuzjowanego Csaby Horvatha, a pod znakiem zapytania stoi występ Łukasza Hanzela oraz Macieja Małkowskiego. Problemów ze skompletowaniem składu nie miał za to trener gospodarzy, jedynie brak pauzującego za czerwoną kartkę Golańskiego może stworzyć lukę na prawej stronie defensywy. Ojrzyński prawdopodobnie wybierze kogoś z dwójki Malarczyk – Kijanskas.
Mecz sędziować będzie Marcin Borski, których prowadził w tym sezonie cztery spotkania, pokazał 13 żółtych kartek i dwie czerwone (w tym jedną za dwie żółte). Biorąc pod uwagę, że obie drużyny lubią grę na pograniczu faulu, możemy spodziewać się twardej, męskiej gry, która być może będzie skutkowała sporą liczbą goli. Początek konfrontacji Korony z Zagłębiem o godzinie 13.30.
Autorem zapowiedzi jest Damian Smyk z wortalu www.igol.pl