Jednym z głównych smaczków niedzielnego starcia Zagłębia z Ruchem będzie osoba Filipa Starzyńskiego. Z 32-letnim pomocnikiem porozmawialiśmy o rozstaniu z „Miedziowymi”, powrocie do chorzowskiego klubu, a także planach na przyszłość. Zapraszamy do lektury.

Czujesz się legendą Zagłębia?

- Przede wszystkim nie mnie to oceniać. Spędziłem w Lubinie blisko osiem lat, zagrałem dla Zagłębia bardzo dużo meczów, zostawiłem tutaj sporo zdrowia, ale też z drugiej strony nigdy nie udało mi się osiągnąć jakiegoś większego sukcesu z zespołem. Myślę, że nie nazwałbym siebie legendą.

Rozstanie po tak długim czasie spędzonym w jednym miejscu nikomu nie przychodzi łatwo.

- Zawarłem tutaj mnóstwo znajomości. Mam w Lubinie wielu znajomych i przyjaciół, z którymi w dalszym ciągu będę utrzymywał kontakt. Zagłębie zawsze będę darzył też ogromnym sentymentem.

Jak bardzo różni się Filip Starzyński, który trafiał do Zagłębia od tego, który z niego odchodził? 

- Wydaje mi się, że nie ma co porównywać tych dwóch ludzi. W międzyczasie ożeniłem się, urodziły mi się córki, w pewien sposób wydoroślałem. Jestem dzisiaj zupełnie innym człowiekiem.

Decyzja o odejściu była trudna przede wszystkim właśnie ze względu na najbliższych? 

-  Dla mnie to też było trudne. Największy wpływ ma to aktualnie na dzieci, dla których do tej pory Polkowice były domem. Powoli staraliśmy się oswajać córki z tym, że taka zmiana może nadejść. Myślę, że z czasem się one przyzwyczają, bo nie mają problemu z adaptacją w nowych miejscach. Jest to jednak dla nas wszystkich wyzwaniem.

Odczuwasz jakieś specjalne, większe emocje związane z najbliższym meczem?

- Szczególnie pojawiają się one u moich najbliższych. Wszyscy o to pytają.

Czyli wśród członków rodziny także serca zabiją mocniej.

- U mnie zapewne też, ale jednocześnie cieszę się, że będę mógł wrócić już na inaugurację rozgrywek. Moja historia, którą napisałem w Lubinie, zepnie się fajną klamrą.

Gdybyś miał wskazać najlepsze wspomnienie z Zagłębia, które przychodzi Ci w tym momencie do głowy, to co by to było?

- Na pewno sezon, w którym zdobyliśmy brązowy medal. A poza tym? Nie oszukujmy się, że sukcesów podczas mojej gry w Zagłębiu trochę brakowało…

Patrząc na Twoją formę, najlepsze były pierwsze sezony po tym, jak zostałeś piłkarzem Zagłębia. Z czasem zacząłeś jednak spuszczać z tonu, dało się to zauważyć choćby po liczbie strzelonych goli i zanotowanych asyst.

- Patrząc na statystyki na pewno można tak to ocenić. Wiem, że z grą bywało różnie, choć zawsze dawałem z siebie tyle, ile mogłem.

Czy nie było trochę tak, że z czasem w Zagłębiu miałeś problem wyjść ze strefy komfortu? Swego czasu w jednym z wywiadów na łamach „Weszło” przyznałeś, że trochę się w Lubinie zasiedziałeś.

- Tak po prostu wyszło. W poprzednich latach, nawet jeżeli pojawiała się oferta, to zazwyczaj klub nie był skłonny, aby zgodzić się na mój potencjalny transfer. Nigdy nie naciskałem też na Zagłębie, nie wytwarzałem presji, że muszę odejść. Tak potoczyła się moja kariera, ale nie żałuje tego.

Chciałbym zapytać o ofertę prolongaty kontraktu, którą odrzuciłeś. Klub nieco lakonicznie zakomunikował jedynie, że była to propozycja na zasadach, cokolwiek to znaczy, „motywacyjnych”.

- Prawdę mówiąc, także chciałbym szybko uciąć ten temat. Mogę powiedzieć jedynie, że to była całkiem przyzwoita oferta, ale jednocześnie trochę zabrakło, abyśmy doszli do porozumienia.

Podpisałeś kontrakt z Ruchem. Jakie czynniki wpłynęły na to, że zdecydowałeś się przenieść właśnie do Chorzowa?

- Wszystko w Ruchu znam i odczuwam sentyment do tego klubu. To właśnie tutaj zadebiutowałem na ekstraklasowych boiskach i wypłynąłem na szersze wody. Nie ukrywam też, że wiąże plany związane ze swoim życiem ze Śląskiem. Brakowało mi już też trochę gry w piłkę, kiedy byłem chwilowo bez klubu, więc podjąłem decyzję, że przystanę na propozycję, którą przedstawili mi włodarze „Niebieskich”.

Ruch powraca na najwyższy szczebel rozgrywkowy w Polsce po dłuższej absencji. Poprzednie sezony pokazały, że dla beniaminków premierowe kampanie są zazwyczaj trudne. Jakiego sezonu się spodziewasz?

- Nastawiam się na ciężki sezon. Mimo wszystko mamy fajną drużynę, której być może na ten moment brakuje trochę obycia w ekstraklasie, ale na pewno nie zabraknie nam serducha do walki. Nie chcę jednak wróżyć z fusów, gdzie się uplasujemy na koniec rozgrywek. Pierwsze kolejki dadzą jakąś odpowiedź, na co będzie nas stać.

Stawiasz przed sobą jakieś indywidualne wyzwania?

Chciałbym grać jak najwięcej, ale nie chcę się deklarować, jeżeli chodzi o liczby. Zdaje sobie jednak przy tym sprawę, że odpowiedzialność za gole będzie spoczywała między innymi na moich barkach.

W jednym z ostatnich wywiadów powiedziałeś, że nie zastanawiasz się jeszcze nad tym, co po karierze. Nie do końca chce mi się wierzyć.

- Wiadomo, że myślę nad tym. Wciąż jednak nie wiem, co będę chciał robić. Mam jeszcze te kilka lat, żeby przeanalizować różne możliwości, w którą stronę będę chciał pójść.

Widzisz siebie oczyma wyobraźni, pracującego przy piłce?

- Na pewno nie w roli pierwszego trenera. Z upływem lat zacząłem doceniać, jak wymagająca jest to praca. Pełniąc jakąś inną funkcję? Być może, ale to melodia przyszłości.

Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów

Stadion Zagłębia 23-07-2023, 17:30
PKO Ekstraklasa, Kolejka - 1. kolejka

2:1
(0:1)
źródło: Własne

KONKURS TYPERA

mkszaglebie.pl
Sprawdź swoje umiejętności i typuj z MKSZaglebie.pl. Wygrywaj nagrody!

DODAJ KOMENTARZ (NIEZALOGOWANY)

Możliwość dodawania komentarzy została wyłączona!
 

KOMENTARZE (2)


22.07.23 21:53
Niech potwierdza swoją wartość na boisku, ale od drugiej kolejki...
 

processing comment 2 2
22.07.23 20:05
Dziwnie będzie zobaczyć jutro Figo w niebieskiej koszulce

processing comment 9 3