W składzie Zagłębia na mecz z Lechią Gdańsk zaszklo kilka zmian, w porównaniu do przegranej 0:4 z warszawską Legią. Przede wszystkim na środku obrony zabrakło Dorde Crnomarkovicia, którego zastąpił Damian Oko.
Mecz rozpoczął się dla nas bardzo źle. Już w 6. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Napastnik lechistów Łukasz Zwoliński uderzył lewą nogą z dystansu i zmieścił piłkę w bramce, tuż obok próbującego interweniować Dominika Hładuna.
W kolejnych minutach dalej inicjatywa była po stronie miejscowych, a efektem optycznej przewagi było to, co zdarzyło się w 22. minucie sprokania. Lechia Gdańsk zdobywała drugiego gola, tym razem po stałym fragmencie gry. Rzut rożny przedłużył Flavio Paixao, a Mario Maloca z najbliższej odległości trafił głową do bramki Zagłębia Lubin. Od tego momentu gospodarze prowadzili 2:0 i kontrolowali mecz.
Lechia nie pozwalała Zagłębiu na zbyt wiele, dlatego nasze akcje w zasadzie nie przynosiły żadnego efektu i kończyły się zazwyczaj albo niecelnymi strzałami, albo stratą przed polem karnym.
W doliczonym czasie gry pierwszej połowy zdobyliśmy jednak gola kontaktowego, choć z perspektywy tego, co działo się na boisku, szczerze mówiąc nasza drużyna nie zasłużyła na to, by tego gola zdobyć. Filip Starzyński celnie dograł z rzutu rożnego w pole karne, do futbolówki najwyżej wyskoczył Saša Balić, przedłużył piłkę do Patryka Szysza, który uderzył celnie i pokonał Dušana Kuciaka. Na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku 2:1.
W drugiej połowie niestety Zagłębie się nie obudziło i dużo lepiej nadal prezentowali się gospodarze. W drugiej odsłonie zawodnicy Piotra Stokowca mieli wiele sytuacji do zdobycia gola, szczególnie po fatalnych indywidualnych błędach naszych piłkarzy, ale na nasze szczęście brakło zawodnikom Lechii opanowania, by wspomniane błędy wykorzystać. Zdołali oni wbić nam tylko jednego gola w drugiej połowie, co patrząc na to, jak się prezentowaliśmy, było sztuką. W 64. minucie Lechia wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Kopacz ośmieszył dwóch naszych piłkarzy, dograł do chwilę wcześniej wprowadzonego Kubickiego, który dośrodkował do Udovicicia. Doświadczony zawodnik bez problemów zmieścił piłkę w naszej bramce i było już 3:1.
W końcówce mieliśmy genialną okazję do częściowego odrobienia strat, ale w sytuacji sam na sam z bramką po podaniu Balicia przestrzelił Szysz.
Spotkanie ostatecznie zakończyło się wygraną Lechii Gdańsk 3:1. Jest to niestety sprawiedliwy rezultat, bowiem nasz zespół nie pokazał nic, co mogłoby sugerować, że w tym meczu powinniśmy mieć coś więcej niż zero punktów.
Zagłębie niestety podtrzymało niechlubną serię wpadek w pierwszym meczu po przerwie na kadrę, a Piotr Stokowiec zwyciężył po raz pierwszy w meczach przeciwko Zagłębiu Lubin, od kiedy z naszego klubu trafił właśnie do Lechii.