Zacznijmy od najważniejszego – nie kibice powinni się w Lubinie wstydzić. Patrząc na ostatni rok, jeśli ktoś w Lubinie zawiódł, to piłkarze i władze klubu, które roztrwaniały potencjał tej drużyny. Kibice mają prawo nie przychodzić licznie na mecze zespołu, który przez cały sezon balansował nad strefą spadkową, przegrał kluczowe spotkania w kompromitującym stylu i przez większą część roku wyglądał jak zlepek przypadkowych ludzi, a nie drużyna z jakimikolwiek aspiracjami.
Co więcej – to właśnie kibice Zagłębia byli w tym sezonie jedynym jasnym punktem klubu. To oni, mimo fatalnej gry, robili dobre oprawy, jeździli licznie na wyjazdy i trzymali fason tam, gdzie zawiedli wszyscy inni – piłkarze, prezesi i polityczni nomadzi, którzy przez lata traktowali Zagłębie jak partyjny folwark. I to niezależnie od opcji.
Warto też przypomnieć redaktorom z Warszawy, że Lubin to nie milionowa metropolia, tylko 70-tysięczne miasto. A mimo to funkcjonują tu trzy sportowe kluby na poziomie ekstraklasy: piłka nożna, piłka ręczna mężczyzn i kobiet. Ile innych ośrodków tej wielkości może się czymś takim pochwalić?
A skoro już mowa o stadionie – czy naprawdę 130 milionów złotych było „wyrzucone w błoto”? W 2009 roku był to jeden z najnowocześniejszych stadionów w Polsce, zbudowany w czasach, gdy cały kraj przygotowywał się do EURO 2012. Tymczasem inne miasta lekką ręką wydawały o wiele więcej: Wrocław (ponad 900 mln zł), Gdańsk (blisko miliard), Białystok (ponad 250 mln). I nikt nie robił tam afery, gdy frekwencja nie domagała. A doskonale wiemy, że te obiekty potrafiły świecić pustkami.
Warto przypomnieć, że Zagłębie Lubin to jeden z nielicznych klubów w Polsce, który od lat może liczyć na stabilne finansowanie, dobrze rozwinięty system szkolenia młodzieży i solidną infrastrukturę. Jeśli ktoś chce sprowadzać temat do rzekomego „pompowania pieniędzy” przez KGHM, to wystarczy spojrzeć na liczby. Budżet Zagłębia – obejmujący zarówno pierwszy zespół, jak i akademię – to około 55 milionów złotych rocznie. Tymczasem sama tylko grupa KGHM Polska Miedź S.A. w 2023 roku odprowadziła do Skarbu Państwa 3,5 miliarda złotych z tytułu podatku od wydobycia miedzi i srebra. Od momentu wprowadzenia tego podatku – już ponad 27,3 miliarda złotych.
W tym kontekście środki przeznaczane na klub oraz koszt budowy stadionu można traktować jako swoistą formę lokalnego „podatku” – oddania czegoś społeczności, która przez dziesięciolecia ciężką pracą, nierzadko kosztem zdrowia i życia, tworzyła wartość, z której korzystają dziś wszyscy Polacy.
A Zagłębie? Problemem nie jest stadion ani kibice, tylko nieudolność w zarządzaniu i sportowy marazm. Ale tego redakcja Przeglądu Sportowego jakoś nie widzi i personalnie nie wytknie błędów, bo boi się politycznych reperkusji. Lepiej strzelić tanią sensacyjkę, która dobrze się klika, nawet jeśli powiela się ją miesiąc po miesiącu, jakby ktoś rozliczał z liczby ciosów wymierzonych w region. Albo z wierszówki…
Nie życzymy sobie, by Zagłębie Lubin było traktowane jak narzędzie w politycznej wojence. To klub z historią, społecznością, tradycją. Jeśli ktoś ma odwagę pisać tak tendencyjne teksty, niech przynajmniej podpisze się pod nimi z imienia i nazwiska. Bo jak na razie wygląda to bardziej na „media work” niż prawdziwe dziennikarstwo.
Lubin nie musi się nikomu tłumaczyć. Zagłębie to klub z charakterem. Ale jeśli ktoś szuka winnych pustych trybun, nie są nimi kibice.