Po sześciu kolejkach PKO BP Ekstraklasy „Miedziowi” plasują się 8. lokacie z dorobkiem ośmiu punktów. O początku rozgrywek w wykonaniu lubinian Filip Trokielewicz porozmawiał z Mateuszem Rokuszewskim, redaktorem naczelnym serwisu weszlo.com. Czy napastników Zagłębia stać na to, aby zacząć strzelać? Czy Łukasz Łakomy jest gotowy na podbój Europy? Które miejsce zajęte przez klub ze stolicy polskiej miedzi sprawi, iż sezon będzie można uznać za udany? Zapraszamy do lektury!

„Miedziowi” po sześciu kolejkach mają na swoim koncie osiem punktów Czy zgodzisz się ze mną, że jest ich za mało, biorąc pod uwagę przebieg spotkań z Lechem czy Radomiakiem? Wydaje się, że z tych meczów można było wycisnąć więcej.

- Ale z drugiej strony równie dobrze tych oczek na koncie Zagłębia mogłoby być też mniej. Wygrane mecze z Piastem Gliwice i Miedzią Legnica nie wyglądały tak, że „Miedziowi” byli zespołem zdecydowanie lepszym. Podobnie w spotkaniu derbowym ze Śląskiem Wrocław, gdzie padł remis. Biorąc pod uwagę przebieg meczów lubinian, uważam, że Zagłębie ma na tym etapie sezonu tyle punktów, ile powinno.

A czego w ogóle spodziewałeś się, jeśli chodzi o początek sezonu w wykonaniu Zagłębia Lubin?

- Przede wszystkim uspokojenia sytuacji, bo poprzedni sezon był dla Zagłębia sporą nerwówką, która zelżała dopiero po wysokim wygranym meczu w Radomiu. Spodziewałem się po trenerze Piotrze Stokowcu, że zacznie wprowadzać zespół na pewien poziom, poniżej którego lubinianie nie będą schodzić. Liczyłem też, że Zagłębie przynajmniej raz na jakiś czas będzie potrafiło stworzyć dobre widowsko, a jak tak sobie to teraz obserwujemy, to chyba nie do końca się to sprawdza. Na pewno, przynajmniej z mojej perspektywy, Zagłębie zaczyna być drużyną, która ma jako taki charakter. W poprzednim sezonie były mecze, obok których „Miedziowi” przechodzili, a nawet omijali je dość szerokim łukiem. Sam zapewne doskonale pamiętasz wizyty w Lubinie Legii Warszawa, Warty Poznań czy Górnika Zabrze. Dzisiaj Zagłębie, uważam, jest niewygodne dla każdego rywala, z którym będzie się mierzyć.

Czyli uważasz, że „Miedziowi” zaczynają łapać jakąś tam powtarzalność? Bo moim zdaniem jak dotąd jest trochę tak, że albo się uda, albo się nie uda.

- Bardziej odnosiłem się do samego obrazu drużyny, a nie do stylu gry, który pozostawia oczywiście wiele do życzenia. Różnie w przeszłości bywało z Piotrem Stokowcem. Jeśli weźmiemy pod uwagę to, co jest w miarę na świeżo, to w Lechii Gdańsk było tak, że wyniki przez długi czas się zgadzały, ale pojawiały się zarzuty, co do mocno defensywnego stylu, jaki prezentowali gdańszczanie. Nawet trener Stokowiec, który swego czasu otworzył się na media i zaczął tłumaczyć swoje racje, mówił, że ta łatka mu uwiera. Podkreślał, że chce, żeby jego Lechia grała bardziej ofensywnie. Tylko, że na zapowiedziach tak naprawdę się skończyło…

Czy obserwując teraz Zagłębie Lubin Piotra Stokowca, czy wcześniej Lechię Gdańsk, widzisz u 50-letniego szkoleniowca jeszcze rozwój warsztatu trenerskiego? 

- Wydaje mi się, że Piotr Stokowiec bardzo mocno rozwija się w sferze mentalnej. Zresztą on sam mówi o tym, że w tych aspektach miał jakieś deficyty i dużo nad sobą pracuje. A stricte piłkarsko, to zobaczymy, gdyż w Lechii Gdańsk pracował on bardzo długo i ten projekt miał różne czy nawet bardzo różne momenty. W Zagłębiu Stokowiec jest tak naprawdę cały czas na początku swojego drugiego podejścia do klubu z Lubina, dlatego nie chciałbym wyrokować, czy możemy spodziewać się czegoś nowego choćby pod względem taktycznym.

Ciekaw jestem zasadniczo Twojego odczucia w stosunku do ruchów transferowych, które poczyniło Zagłębie Lubin.

- Przede wszystkim udało się ugasić największy pożar, którym bez wątpienia był środek obrony. Niezależnie od tego, kto tam grał, wyglądało to bardzo źle. Nawet zimowe transfery, a więc sprowadzenie Bartosza Kopacza i Aleksa Ławniczaka, niewiele zmieniły. Oni też zaliczali bardzo słabe mecze. A teraz wygląda to przyzwoicie. Widziałem sporą nieufność, co do transferu Jarosława Jacha, również w okolicach Lubina. Poniekąd podzielałem te obawy, bo to jednak piłkarz, który stracił sporo czasu, ale on wygląda bardzo solidnie. Jarosław Jach ma moim zdaniem ważną cechę, którą kiedyś miał Lubomir Guldan. To znaczy sprawia, że zawodnicy, którzy grają razem z nim też wyglądają całkiem przyzwoicie. Jest to taka umiejętność, którą trudno czasem uchwycić, czasem doszukujemy się jej trochę na wyrost, ale wydaje się, że Jarosław Jach to ma. Z kolei na minus sprawa napastnika, ale co ja Ci będę mówił, każdy kto mniej czy bardziej interesuje się losami Zagłębia, zdaje sobie sprawę, że ta drużyna będzie miała problemy, jeśli nie trafi wreszcie z kimś bramkostrzelnym. 

Damjan Bohar po powrocie do Zagłębia ja na razie dał o sobie znać jedynie odmawiając gry w rezerwach, za co został na kilka dni zesłany do zespołu rezerw. Czy sądzisz, że byłego gwiazdora „Miedziowych” stać będzie jeszcze na to, aby nawiązać jeszcze do swojego pierwszego pobytu w Lubinie? Przyznam szczerze, że ja zaczynam mieć coraz większe wątpliwości…

- W piłce nie ma gwarancji, ale mi też się wydawało, że Damjan Bohar jest piłkarzem, który będzie prezentował odpowiedni poziom niezależnie od wszystkiego. Nadszarpnięte zostało zaufanie, ale z tego co widzę już zostało mu to wybaczone. Miejmy nadzieję, że cała ta sytuacja podziała na niego mobilizująco.

Co sądzisz młodzieżowcach Zagłębia po tych sześciu kolejkach? Głośno zrobiło się przede wszystkim o Łukaszu Łakomym. Nie ulega wątpliwości, że to diament, niemniej jednak wciąż potrzebuje on oszlifowania. Bardzo często przebłysk geniuszu przeplata on wszak dwoma-trzema nieudanymi zagraniami.

- Na pewno Zagłębie Lubin jest klubem, który najszybciej upora się z limitem 3000 minut. Jak dobrze pójdzie to pewnie w okolicach trzynastej czy czternastej kolejki zostanie on wypełniony, wtedy Piotr Stokowiec nie będzie musiał patrzeć na wiek poszczególnych piłkarzy. Ale w szeregach „Miedziowych” jest to też o tyle fajne, że nie chodzi wyłącznie o to, by tylko odbębnić swoje. Kacper Bieszczad i Łukasz Łakomy są spokojnie w stanie zachować miejsce w podstawowym składzie. Nie do końca zgodzę się też z Tobą, jeśli chodzi o te proporcje. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czego oczekujemy dzisiaj od środkowego pomocnika. Mamy w lidze mnóstwo graczy środka pola, którzy grają na alibi, którzy nie podejmują ryzyka, a Łukasz Łakomy to ryzyko podejmuje. I właśnie z tego wynikają czasem jego straty. Ja zawsze będę zwolennikiem właśnie takich środkowych pomocników, którzy chcą coś dać zespołowi, którzy są odważni w swoich poczynaniach. Jeśli cofniemy się w przeszłość i pozostaniemy w tematyce Zagłębia Lubin, to Bartosz Slisz był takim środkowym pomocnikiem, który był ulubieńcem ludzi, którzy zaglądają do InStata i patrzą na różne algorytmy. Sęk w tym, że poniekąd wynikało to z jego dość zachowawczej gry. Obecność Bartosza Slisza w Legii Warszawa, która jest nieco bardziej wymagająca od Zagłębia Lubin pod względem kreacji gry, pokazuje, że on nie do końca potrafi odnaleźć się w trochę bardziej kombinacyjnym graniu. W przypadku Łukasza Łakomego byłbym bardziej spokojny, że jest on w stanie wnieść coś do zespołu, który ma na przykład mistrzowskie aspiracje. Gdybym dzisiaj wybierał jedenastkę początku sezonu, to zmieściłbym w niej Łakomego obok Dominika Furmana i Rafała Wolskiego.

Uważasz, że Łakomy na dziś jest gotowy, aby spróbować swoich sił poza Polską?

- Nie mam odpowiedzi na to pytanie. Obserwujemy piłkarzy, którzy wyjeżdżają w naprawdę różnych momentach swojej kariery i ich losy toczą się naprawdę różnie. Sam wiesz, jak wyglądała sytuacja Bartosza Białka, gdzie potoczyło się to ekspresowo. Jeden Rabin powie, że powinien on jeszcze zostać w Zagłębiu, a drugi Rabin powie, żeby zabierać się z Ekstraklasy jak najszybciej, żeby nie nabierać złych nawyków, o których na przykład w kontekście Jakuba Kamińskiego mówił ostatnio trener Wolfsburga. Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Ja mam nadzieję, że Łukasz Łakomy zostanie w Lubinie do końca sezonu i będzie liderem tego zespołu, bo początek sezonu pokazał, że nie jest to rola, która go przerasta. 

Jesteś w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której któryś z napastników Zagłębia wreszcie się przełamie. Przyznam szczerze, że Martin Doleżal, Rafał Adamski czy Szymon Kobusiński nie dają jak dotąd, w moim odczuciu, takich argumentów.

- Szczerze mówiąc, trudno mi sobie wyobrazić, żeby któryś z tych napastników strzelił chociaż dziesięć goli w sezonie. Pewnie najłatwiej jest mi to sobie wyobrazić w kontekście Martina Doleżala, ale wiemy, jak wyglądała poprzednia kampania w jego wykonaniu. Czech potrafił zagrać bardzo dobry mecz i zdobyć dwie bramki, aby potem długo nie trafiać do siatki. Nie jest to piłkarz, u którego widzimy regularność. Ktoś mógłby odbić tutaj piłeczkę w ten sposób, że u napastnika najważniejsze jest, aby w ogóle dochodzić do sytuacji i Doleżal do nich dochodzi, potrafi znaleźć się w polu karnym, ale marnuje nadarzające się okazje. Szkoda, tym bardziej, że ma Martin Doleżal całkiem dobry serwis w Zagłębiu Lubin. W linii pomocy są zawodnicy, którzy potrafią odpowiednio dograć piłkę. Sensowna nić porozumienia między tymi pomocnikami a napastnikiem naprawdę mogłaby przynieść coś fajnego. 

Z Radomiakiem zobaczyliśmy kompletnie bezbarwne Zagłębie. Balonik pękł, bo wcześniej „Miedziowi” zanotowali serię trzech spotkań bez porażki z rzędu. Z czego Twoim zdaniem wynikały problemy podopiecznych Piotra Stokowca? Mam wrażenie, że dziś wystarczy oddać Zagłębiu piłkę i pole gry i zaczynają się problemy…

- No nie znamy dokładnie założeń obydwóch ekip na to spotkanie, ale wydaje mi się, że mogło być tak jak mówisz, że Radomiak celowo się wycofał, czekając na to, co się wydarzy. Na pewno trzeba zaznaczyć to, że Zagłębie trafiło na bardzo dobrze dysponowanych stoperów radomian. To nie było w tym sezonie normą, bo zarówno Rossiemu, jak i Cichockiemu zdarzały się już gorsze występy. Zabrakło mi może pomocy dla Łukasza Łakomego, który był zamieszany w większość ciekawszych akcji „Miedziowych”, a na przykład Filip Starzyński, poza tym pierwszym uderzeniem, piłkarzem dość bezbarwnym. 

A myślisz, że Filip Starzyński będzie jeszcze w stanie liderować Zagłębiu w taki sposób, jak miało to miejsce jeszcze kilka sezonów temu? Zeszła kampania była chyba najgorszą w jego wykonaniu, odkąd trafił do Lubina.

- Z tym, że podczas poprzedniej kampanii, kiedy przyszło co do czego, to Zagłębie mogło liczyć właśnie na Filipa Starzyńskiego i Kacpra Chodynę. Mówię o kluczowym momencie, który decydował o utrzymaniu w Ekstraklasie. Ja bym jeszcze poczekał, bo zdarzyło nam się już przedwcześnie kogoś skreślać. Inny jest kredyt zaufania przy piłkarzu, który jest w lidze dwa sezony i cały czas nie wiemy, czy to jest zawodnik, który na ten poziom się nadaje czy nie, a inny jest kredyt zaufania dla Filipa Starzyńskiego, który nie raz udowodnił, że potrafi być panem piłkarzem na poziomie Ekstraklasy. 

Cztery najbliższe ligowe mecze Zagłębia to: wyjazdowe starcie z Pogonią, domowe spotkanie z Jagiellonią, wyjazd na mecz z Wartą Poznań i pojedynek u siebie z Wisłą Płock. Czego spodziewasz się po lubinianach w najbliższych tygodniach? 

- Tego, że poznamy odpowiedź na pytanie, na co stać ten zespół.

To które miejsce w tabeli na koniec sezonu sprawi, że w Twoim odczuciu będzie można powiedzieć o udanym dla Zagłębia Lubin sezonie? 

- Myślę, że miejsca pięć-osiem.

Zmierzając już do końca naszej rozmowy, bardzo szerokim echem odbiła się w mediach akcja charytatywna #MurowanePomaganie zapoczątkowana przez Kacpra Bieszczada. Chciałbym zapytać Cię o opinię, nie tyle o samą działalność charytatywnej, która jest godna uznania, ale o sposób komunikacji niespełna 20-letniego golkipera z kibicami. Nie ulega wątpliwości, że interakcja Bieszczada z kibicami wyszła poza utarte schematy. 

- No i bardzo fajnie. Jestem fanem tej aktywności i mam nadzieję, że jeśli Kacper Bieszczad zaliczy jakiś trudniejszy okres, to nie będzie mu to wyciągane. Uważam, że nie ma konfliktu między jego dyspozycją a aktywnością na Twitterze, Instagramie czy innych mediach społecznościowych. Obserwując i pisząc o tej lidze od kilku lat, dostrzegam deficyt takich osobowości, które wnosiłyby coś więcej. Są one bardzo potrzebne, aby nadawać Ekstraklasie kolorytu, a jeśli przy okazji robią coś dobrego, to można się tylko ukłonić. 

źródło: Własne

KONKURS TYPERA

mkszaglebie.pl
Sprawdź swoje umiejętności i typuj z MKSZaglebie.pl. Wygrywaj nagrody!

DODAJ KOMENTARZ (NIEZALOGOWANY)

Możliwość dodawania komentarzy została wyłączona!
 

KOMENTARZE (6)



25.08.2022 18:00
To gdzie te wzmocnienie ataku bo jakoś mi to umyka. Odejście Lakomego to nie osłabienie a strata najbardziej ambitnego zawodnika Zagłebia. To mega osłabienie.

processing comment
25.08.2022 14:26
guest profile picture
Horacy (Gość)
Pozbyć się Stokowca, Zagłębie znowu będzie walczyć o utrzymanie, a Łakomy dzieciak do Iskry Kochlice tam może nauczy się gry w piłkę, dziecinada a nie poważny klub, istnieją tylko po to aby było z czego doić kasę.

processing comment
25.08.2022 00:05
guest profile picture
Łukasz Łakomy ma młotek w lewej nodze, świetny przerzut i wspaniałe podania. Czego ten chłoppak nie ma biegu. Biega ciągle jednostajnie. Życze mu powodzenia ale w ligach zagranicznych biega się 3 x szybciej niż w Ekstraklapie. Łuki powodzenia.

processing comment
24.08.2022 21:27
@[UserID=289]Dziad1946[/user] Dzięki, poprawione! :+1:

processing comment
24.08.2022 19:24
@redakcja do poprawki "Głośno zrobiło się przede wszystkim o Łukaszu łakomy." Nazwisko z wielkiej.

processing comment
24.08.2022 17:04
guest profile picture
Łakomy moze zaistniec za.granica, ale na pewno nie w tym sezonie. Musialby zapierniczac i mocno wyrozniac sie takze w przyszlym, byc widocznym nawet w najgorszych meczach i porazkach, wtedy zglosza sie konkrety i bedzie czas aby sfinalizowac swoj prime time. Nie robmy z niego gwiazdy na sike po kilku niezlych, podkreslam niezlych, nie rewelacyjnych meczach. Wydaje mi sie ze w jego przypadku hype i pompowanie balona moze mu ostro zaszkodzic.

processing comment