W tym momencie strata Legii do Śląska wynosi jedenaście punktów, co sprawia, że kolejne potknięcia mogą być dla Legii bardzo złe w skutkach. Daleki jestem od wysnuwania pochopnych wniosków, ale gdyby wrocławianie powiększyli jeszcze swoją przewagę, to „Wojskowi” mogą przegrać bieżącą kampanię już w grudniu.
- Kosta Runjaić mówił o tym wprost w „Prawdzie Futbolu”, że około pięć-sześć punktów to jest ten margines błędu, który nie byłby jeszcze najgorszy. Trzeba pamiętać też o zaległym meczu z Cracovią, który odbędzie się cztery dni przed Wigilią. Legia utrudniła sobie zadanie remisem z Wartą Poznań, bo to była kolejka, w której czołówka zaliczyła potknięcia i można było nieco nadrobić straty. Dodatkowo Śląsk wygrał w Radomiu i zrobiło się jeszcze bardziej nieciekawie. Kiedy analizowałem terminarz Legii Warszawa w trakcie ostatniej przerwy reprezentacyjnej, to zakładałem, że „Wojskowi” przed własną publicznością do końca roku będą wygrywali. Tak się nie stało.
W miniony czwartek Legia uległa 1:3 Aston Villi, natomiast z całą pewnością nie musiała się za swoją postawę w Anglii wstydzić. Na ile twoim zdaniem ocena tego sezonu może być zdeterminowana przez postawę Legii w Europie? Mam na myśli swego rodzaju analogię względem Lecha Poznań i przygody, jaką „Kolejorz” zaliczył w rundzie wiosennej. Pytam w kontekście tego, że od dłuższego czasu można było z obozu warszawskiego klubu usłyszeć, że mistrzostwo traktowane jest absolutnie priorytetowo.
- Legia dokładnie na tym samym etapie sezonu ma tyle samo punktów co Lech Poznań rok temu. Lech wówczas także miał zresztą jedno zaległe spotkanie. Rafał Augustyniak powiedział ostatnio na łamach Tygodnika Piłka Nożna, że liczy się tylko mistrzostwo. To jest priorytet na ten sezon, natomiast Liga Konferencji Europy jest oknem wystawowym na świat dla polskiego futbolu. Nasze kluby zaczynają rywalizację na międzynarodowym poziomie, kiedy poważne marki tak naprawdę wznawiają latem treningi. Legia łącznie w rundzie jesiennej rozegra 34 mecze, Raków o jeszcze jeden mecz więcej od „Wojskowych”, a Śląsk Wrocław na przestrzeni całego roku rozegra 35 spotkań. Wracając do meritum, Legia w tym momencie nie może już popełnić błędu. „Wojskowi” muszą wygrać wszystko w tym roku, aby na poważnie myśleć o mistrzostwie Polski.
Najgorszy dla Legii, patrząc na odnoszone rezultaty, był październik. Ciekawie na temat ówczesnych problemów wypowiadał się niedawno w wywiadzie na antenie „Meczyków” dyrektor Jacek Zieliński, mówiący o tym, że trudno było znaleźć podłoże niepowodzeń, ponieważ z pozoru wszystko się zgadzało. Niezrozumiałe wydawały się być na pewno tak duże rotacje w bloku obronnym, które nie sprzyjały zgraniu defensywy.
- Zgranie linii obronnej na treningach jest niemożliwe, kiedy grasz co trzy dni, bo jednostek treningowych jest zwyczajnie za mało. Chociażby na przegrany 0:2 mecz Jagiellonią Białystok trener Kosta Runjaić wystawił tercet stoperów, którzy nigdy przedtem nie mieli okazji razem funkcjonować na boisku. Zagrali wtedy Steve Kapuadi, Marco Burch i Radovan Pankov. Legia ma duże problemy w defensywie, nie ulega to wątpliwości, ale spora liczba traconych bramek jest wynikiem błędów indywidualnych. Rywale Legii byli też często wyjątkowo skuteczni. Za przykład może posłużyć spotkanie ze Stalą Mielec, która oddała trzy strzały celne i zdobyła trzy bramki. Problemy Legii w ofensywie zgrały się w czasie z błędami w defensywie. Wydaje mi się, że Legia aktualnie już zażegnała kryzys. Myślę, że roszady były nieuniknione, ponieważ rozegranie 34 meczów na przestrzeni rundy od deski do deski jest niemożliwe nawet z punktu widzenia fizjologicznego. Dla wielu zawodników oraz dla trenera Runjaicia to też jest pierwsza styczność z łączeniem ligi z europejskimi pucharami. Nie chodzi nawet o zmęczenie fizyczne. Miałem okazję zapytać członków sztabu szkoleniowego po ostatnim meczu, jak piłkarze wyglądają pod względem zmęczeniowym oraz intensywności, no i pod tym względem nie są zauważalne za duże różnice względem wygranego przez Legię 3:2 domowego starcia z Anglikami. Sądzę, że kluczowe są kwestie mentalne. Piłkarze są ze sobą niemal cały czas. Aby poprzeć tę tezę o zmęczeniu psychicznym wystarczy spojrzeć na to, kto najlepiej spisywał się w meczach, które odbyły się już po listopadowej przerwie na kadrę. Jest to Ernest Muci, który pojechał na zgrupowanie reprezentacji Albanii i mógł na chwilę odsapnąć. Podbudował go także awans na Euro. Reprezentanci Polski z kolei zostali oblani wiadrami pomyj po remisie z Czechami. Przed Legią zostały trzy tygodnie poważnego grania i ci piłkarze będą musieli pchnąć ten wózek. Później będzie czas na odpoczynek.
W ostatnim czasie coraz częściej słychać krytykę niektórych decyzji Kosty Runjaicia. Dotyczy ona między innymi przywiązania do nazwisk i stawiania na piłkarzy, którzy nie są w optymalnej formie. Pierwszym z brzegu przykładem jest Tomas Pekhart. Wśród kibiców Legii w mediach społecznościowych toczyła się także dyskusja o hierarchii bramkarzy. Abonament na grę ma Kacper Tobiasz.
- Z jednej strony mówimy o rotacjach, a z drugiej o przywiązaniu do nazwisk. Niektórzy co tydzień, mam wrażenie, zmieniają zdanie. Prawdopodobnie Tomas Pekhart usiadłby na ławce rezerwowych w meczu z Wartą, natomiast karę za niesubordynację odpokutować musiał Blaz Kramer. Słoweniec wrócił już do kadry Legii na mecz z Aston Villą. Moim zdaniem mecz w Anglii pokazał właśnie, że Kosta Runjaić potrafi posadzić na ławce rezerwowych swoich w cudzysłowie pupilków. Uważam, że gdyby nie Kacper Tobiasz, to Aston Villa strzeliłaby pewnie więcej bramek. Słyszałem też głosy, że Tobiasz zawalił gola na 2:1, ale wydaje mi się jednak, że to Paweł Wszołek przede wszystkim zgubił krycie. Zresztą w trakcie trwania akcji bramkowej Radovan Pankov faulował w polu karnym jednego z rywali. Sędzia jednoznacznie przekazał zawodnikom, że gdyby nie padł gol, to zostałby odgwizdany rzut karny.
Warszawianie mają w nogach czwartkowy mecz w Birmingham, a przed Legią jest bardzo istotny w kontekście układu ligowej tabeli mecz z Zagłębiem. Spodziewasz się rotacji w składzie na najbliższe spotkanie?
- Myślę, że Legia wyjdzie w Lubinie na galowo. Jeśli będą roszady to maksymalnie jedna czy dwie. Jeżeli Legia będzie w stanie pokazać taką intensywność, jaką zaprezentowała szczególnie w pierwszych 45 minutach w Anglii, to myślę, że będzie w stanie powalczyć w Lubinie o komplet punktów. Jeśli nie, to będzie trudno, żeby wrócić z tarczą z Dolnego Śląska.