Sezon ogórkowy, jeśli chodzi o ligowe granie, sprzyja podsumowaniom. Pod lupę wzięliśmy letnie transfery przeprowadzone przez pion sportowy Zagłębia Lubin na czele z Piotrem Burlikowskim oraz Lubomirem Guldanem. Nie da się ukryć, że przyjście tego pierwszego do Zagłębia w październiku 2021 roku sprawiło, że apetyty zostały rozbudzone. W pamięci wszystkich pozostały wszak sukcesy, jakie lubinianie odnosili, kiedy Burlikowski w przeszłości pierwszy raz sprawował pieczę nad kwestiami sportowymi w klubie ze stolicy polskiej miedzi. Sęk jednak w tym, że biorąc pod uwagę transfery przeprowadzone przez „Miedziowych” latem żaden nie okazał się być trafiony. Ktoś musi pójść po rozum do głowy, ponieważ tak dłużej być zwyczajnie nie może…

Jarosław Jach i Arkadiusz Woźniak, czyli odgrzewanie starego kotleta

Zagłębie Lubin latem chciało sprowadzić piłkarzy, którzy dodadzą szatni charakteru, którego przedtem rzeczywiście brakowało. Takimi zawodnikami mieli być Arkadiusz Woźniak i Jarosław Jach, czyli wychowankowie „Miedziowych”, którzy powrócili po kilku latach reprezentowania barw innych klubów. Między Bogiem a prawdą, nie do końca wiedzieliśmy, czego się spodziewać zarówno po 28-letnim środkowym obrońcy, jak i „Wąskim”. Pierwszy zaliczył wszak przed przenosinami do Lubina długi rozbrat z futbolem, będąc zawodnikiem angielskiego Crystal Palace, a drugi występował w GKS-ie Katowice na drugim szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Po rundzie jesteśmy już jednak w stanie powiedzieć o wiele więcej. Nie skłamiemy, jeśli stwierdzimy, że obaj zostali zweryfikowani na chwilę obecną negatywnie.

Pewnych rzeczy nie oszukasz… Kiedy środkowy obrońca dłuższy czas nie gra w piłkę, a następnie wyjdzie na boisko, to potrzebuje złapać rytm, zagrać kilka spotkań, aby znów poczuć odległości, zacząć się w odpowiedni sposób ustawiać, nie bać się rozgrywać piłki. Tak też było na początku sezonu z Jarosławem Jachem, u którego brak występów przed przyjściem do Zagłębia był widoczny. Później nadeszło kilka lepszych spotkań, które sprawiły, że my też się  trochę nabraliśmy… Pomyśleliśmy, że 28-letni stoper może stać się ostoją defensywy „Miedziowych”. Natomiast szybko nadeszło brutalne zderzenie z rzeczywistością. Jarosław Jach na przestrzeni rundy popełniał błędy, które nie powinny przytrafiać się tak doświadczonemu piłkarzowi na tym poziomie. Najbardziej poniżająca, nie boimy się użyć tego słowa, była sytuacja z meczu z Widzewem, kiedy Jordi Sanchez zabawił się żonglując głową i wyłożył piłkę Ernestowi Terpiłowskiemu, który strzelił gola dla beniaminka z Łodzi. Jach wyglądał w tej akcji jak dziecko we mgle, nie potrafiąc odebrać futbolówki Hiszpanowi. Ponadto jako błąd, który kosztował „Miedziowych” w dalszej konsekwencji bramkę, przytoczyć możemy złe wyprowadzenie piłki przeciwko Lechowi Poznań, kiedy później, w dalszym toku akcji Kacper Bieszczad sprokurował rzut karny. Uważamy, że 28-letni stoper powinien się otrząsnąć, gdyż stać go na o wiele lepsze występy. Jach jest zawodnikiem, który powinien być liderem defensywy Zagłębia, a na jesień tak nie było…

Arkadiusz Woźniak to piłkarz, który został sprowadzony do Zagłębia Lubin, aby czasem wysłać impuls w ekstraklasie, wspomóc rezerwy „Miedziowych”, które awansowały do drugiej ligi, ale również, aby pełnić funkcję łącznika między „jedynką” a „dwójką”. Wiecie, nie oszukujmy się, że „Wąski” jest jeszcze w stanie zawojować najwyższy poziom rozgrywkowy w Polsce. No nie, nie jest. Sęk jednak w tym, że nawet od niego tego nie oczekiwano. Oczekiwano za to, że będzie trzymał ciśnienie w ważnych momentach, a to on, a nie młodzi, obejrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę w przegranym przez Zagłębie Lubin 0:1 meczu z Motorem Lublin. Łącznie Woźniak zagrał w ośmiu meczach w ekstraklasie. Wyglądało to wszystko bardzo mizernie, a pewnych deficytów nie da się nadrobić cechami wolicjonalnymi. Mimo to wiemy, że Arkowi jako człowiekowi stąd, zależy na klubie, w którym się wychował. Czekamy na to, co pokaże on w przyszłej rundzie.

Gruzińskie nieporozumienie

Prawdę mówiąc, chyba nikt nie jest w stanie pojąć, po co ściągać do ekstraklasy zawodników pokroju Gurama Giorbelidze czy Tornike Gaprindashvilego. Przecież takie transfery są, brzydko mówiąc, wrzodem na tyłku całej naszej ligi. Być może ktoś zarzuci nam populizm, natomiast naprawdę nawet zawodnicy, występujący w AP Zagłębie, którzy stawiają dopiero pierwsze kroki w seniorskim futbolu, gorsi by nie byli. Giorbelidze i Gaprindashvili nie wnieśli do gry „Miedziowych” kompletnie nic. Gruzini są typowymi jeźdźcami bez głowy, którzy niby robią trochę wiatru na skrzydle, ale na koniec nic z tego nie wynika. Pisząc ten tekst zastanawialiśmy się, czy jesteśmy w stanie wymienić choćby po dwa atuty każdego z nich. Otóż nie, nie jesteśmy. Gaprindashvili wystąpił jesienią w trzynastu meczach w lidze, w których strzelił jednego gola, zaś Giorbelidze zagrał w piętnastu meczach, notując jedną asystę i zawalając przy tym co najmniej kilka bramek. Do „osiągnięć” Tornike możemy dopisać także dwie czerwone kartki, które zdążył obejrzeć w meczach z Piastem Gliwice, a także w Pucharze z Motorem Lublin. Najlepiej byłoby pożegnać ten duet już zimą i zwyczajnie przyznać się do błędu…

Środkowi pomocnicy poniżej oczekiwań

Po odejściu Łukasza Poręby Zagłębie zdecydowało się wzmocnić również środek pola. Do Zagłębia Lubin trafili Marko Poletanović z Wisły Kraków oraz Tomasz Makowski, który wcześniej był piłkarzem Lechii Gdańsk. Więcej spodziewaliśmy się chyba po Serbie, który co prawda w sezonie 2021/22 spadł z Wisłą do pierwszej ligi, ale był jednym z niewielu, co do których można było mieć niewiele zastrzeżeń. Poletanović rozpoczął bieżącą kampanię w wyjściowym składzie, następnie stracił go na rzecz Makowskiego, aby pod koniec minionej rundy, również ze względu na kontuzję 23-letniego Polaka, znów wybiegać na murawę od pierwszej minuty. Serbskiego pomocnika w dalszym ciągu stać jednak na dużo lepszą grę, przede wszystkim także, jeżeli chodzi o regulowanie tempa gry, o odbiory, wreszcie o inklinacje ofensywne i rozegranie futbolówki w fazie kreacji. Tego przede wszystkim brakowało. Zaś Tomasz Makowski to piłkarz, co do którego mamy mocno ambiwalentne odczucia. Nie da się ukryć, że głównym orędownikiem jego sprowadzenia do Zagłębia Lubin był trener Stokowiec, którego ten jest pupilkiem. Na boisku były piłkarz Lechii Gdańsk prezentował się zazwyczaj poprawnie w destrukcji, wykonywał zadania, które należą do defensywnego pomocnika, choć nie ustrzegł się kilku błędów, które sporo kosztowały „Miedziowych”. To zwyczajnie przeciętny piłkarz o ograniczonych umiejętnościach, który pewnego poziomu nie przeskoczy. Wydaje nam się, że taka gra jak w minionej rundzie lub trochę lepsza to jego sufit…

Damjan Bohar cieniem samego siebie

Największe oczekiwania, jeśli chodzi o zawodników, którzy trafili do Zagłębia latem, były w stosunku do Damjana Bohara. Słoweński skrzydłowy w latach 2018 – 2020 występował już przecież w miedziowych barwach. Łącznie w tamtym czasie Bohar rozegrał dla Zagłębia 80 meczów, w których zdobył 28 bramek i zanotował czternaście asyst, będąc jedną z gwiazd całej ligi. Po odejściu z Lubina Słoweniec przeniósł się do chorwackiego NK Osijek, gdzie nie szło mu już tak dobrze. Tam jego bilans we wszystkich rozgrywkach zatrzymał się na 62 spotkaniach, które okrasił jedenastoma golami i siedmioma asystami. Chorwacki klub bez większego żalu zrezygnował z 32-latka na rzecz „Miedziowych”.

W Zagłębiu spodziewano się, że Bohar zdoła się odbudować i nawiązać do czasów swojego pierwszego pobytu w Lubinie. Od samego początku nie był to jednak ten zawodnik, którego znaliśmy. Słoweńcowi przez znaczną część rundy brakowało przebojowości, błysku, w skrócie wszystkiego tego, co było jego największym atutem. Doświadczony pomocnik rzadziej podejmował też próby dryblingu. W zasadzie jedynym meczem, który Boharowi rzeczywiście wyszedł było wyjazdowe starcie z Górnikiem Zabrze, kiedy dwukrotnie wpisywał się on na listę strzelców. A poza tym? Było bardzo kiepsko, zazwyczaj, krótko mówiąc, Słoweniec przechodził obok spotkań szerokim łukiem. Jego licznik na jesień zatrzymał się dwunastu występach, dwóch golach i jednej asyście.

Mimo że ta kwestia została już wyjaśniona, to nie moglibyśmy nie napomknąć o tym, że Damjan Bohar swego czasu odmówił też występu w drugoligowych rezerwach Zagłębia w meczu ze Śląskiem II Wrocław. 32-latek odpokutował, będąc później zesłanym do rezerw, niemniej jednak był to kolejny kamyczek do jego ogródka.

Beznadziejne transfery napastników

Latem do Zagłębia trafiło także dwóch napastników. Mowa oczywiście o Dawidzie Kurminowskim, który przeniósł się do Lubina na zasadzie rocznego wypożyczenia z duńskiego Aarhus GF oraz Szymonie Kobusińskim, którego „Miedziowi” wykupili z pierwszoligowej Puszczy Niepołomice. Nie jest żadną tajemnicą, że od dłuższego czasu, a w zasadzie od odejścia Bartosza Białka w 2020 roku, lubiński klub ma olbrzymi problem z odpowiednim obsadzeniem pozycji napastnika, ze sprowadzeniem kogoś, kto zapewni drużynie przynajmniej dostateczną liczbę trafień. Z tego też względu ciekawi byliśmy tego, co pokażą nowe nabytki Zagłębia. Po blisko połowie roku możemy już powiedzieć, że te ruchy okazały się być kolejnymi niewypałami transferowymi…

Dawid Kurminowski wystąpił tylko w jednym meczu w rundzie jesiennej. Było to w spotkaniu z Jagiellonią Białystok, kiedy przebywał na murawie przez zaledwie trzynaście minut. Potem klub poinformował (standardowo z dużym opóźnieniem) o kontuzji mięśnia czworogłowego uda, która wykluczyła go z reszty rundy. Nie jesteśmy w stanie pojąć, jak można podpisać zawodnika, który już w Danii narzekał na uraz, nie weryfikując należycie jego stanu zdrowia. Ta sytuacja naprawdę zakrawa o działanie na szkodę spółki. Wiemy, że Kurminowski po zakończeniu rundy pozostał w Lubinie i trenuje indywidualnie, aby być gotowym do przygotowań na pełnej intensywności. Na ten moment ten transfer to jednak jeden wielki nieśmieszny żart.

Z kolei, jeśli chodzi o Szymona Kobusińskiego, to tego po prostu na ten moment zweryfikował najwyższy szczebel rozgrywkowy w Polsce. Zasadniczo pochwalamy kierunek, z którego go ściągnięto, ponieważ wyszukiwanie wyróżniających się piłkarzy w niższych ligach w Polsce, powinno być priorytetem dla wszystkich klubów, które występują w ekstraklasie. Tyle tylko że ten transfer, biorąc pod uwagę pierwszy zespół nie wypalił. Kobusiński dostawał co prawda wyłącznie końcówki meczów, ale swoimi wejściami na murawę nie dawał Zagłębiu zbyt wiele. Łącznie wystąpił on w pięciu spotkaniach, ale konkretów z jego strony brak. Niejednokrotnie mieliśmy też okazję oglądać w rezerwach, gdzie jego liczby wyglądają lepiej (jedenaście meczów, sześć trafień), natomiast nawet pomimo tych goli, Kobusiński nas nie przekonywał. To piłkarz dość surowy technicznie, powiedzielibyśmy, że jednowymiarowy. Na pierwszą czy drugą ligę wystarczy, na ekstraklasę już nie.

Tak dłużej być nie może

Ostatnie okienko transferowe w wykonaniu włodarzy „Miedziowych” to jedno wielkie nieporozumienie. Nie jesteśmy w stanie pojąć, jak można sprowadzić dziewięciu graczy, z których żaden nie okaże się prezentować na miarę oczekiwań. Ciekawi jesteśmy, jak te transfery oceniają dyrektor Piotr Burlikowski oraz prezes Michał Kielan, a także odchodzący z naszego klubu dyrektor Lubomir Guldan. Ze swojej strony uchylić możemy rąbka tajemnicy, że z prezesem zamierzamy skonfrontować się po wyborze nowego szkoleniowca.

 

źródło: Własne

KONKURS TYPERA

mkszaglebie.pl
Sprawdź swoje umiejętności i typuj z MKSZaglebie.pl. Wygrywaj nagrody!

DODAJ KOMENTARZ (NIEZALOGOWANY)

Możliwość dodawania komentarzy została wyłączona!
 

KOMENTARZE (8)


21.11.22 11:42
Problem z pozbyciem się niektórych piłkarzy będzie taki jak zawsze. Sami nie zrezygnują z kontraktów. Nikt ich też nie zatrudni, a już na pewno nie za takie pieniądze. Niektórym siedzenia na ławce lub na trybunach nie będzie przeszkadzać. Może jakieś wypożyczenia z dopłatą do pensji z naszej strony mogłyby być rozwiązaniem. 

processing comment 0 0
20.11.22 23:30
Czyli jednak Fornalik? Aż boje się pisać, bo wybór wydaje się uzasadniony. Jedyny trener który jest dostępny zimą i ma jakieś dokonania w dwóch różnych klubach i z którym można podpisać dłuższy kontrakt niż na rundę. 

processing comment 0 0
20.11.22 19:39
Raczej będzie tak jak napisał ImprezowyKotek. Na marginesie, przyjrzałbym się również poprzedniemu okienku zimowemu, bo też się nie postarano. Nie wiem co gorsze, nieudolność czy celowość.

processing comment 0 0
20.11.22 18:58
guest profile picture
Kiedy kolejne zwolnienia

processing comment 0 0
20.11.22 18:58
guest profile picture
Kiedy kolejne zwolnienia.

processing comment 0 0
20.11.22 17:09
Ciekawe czy z kogoś z tego zaciągu zrezygnujemy, jakieś realne wzmocnienia są planowane czy znowu w lutym jakieś wynalazki zostaną nam przedstawione?

processing comment 0 0
20.11.22 11:16
guest profile picture
Po 1. w pierszym zespole powinni grać najlepsi/wyróżniający się młodzi zawodnicy z Zagłębia 2, na których np. czekałby wyższy kontrakt tj. droga go pierwszej 11-ki jest przez dobrą (chciał bym napisać bardzo dobrą) grą w drugim zespole przygotowani technicznie, fizycznie i mentalnie.
Po 2. transfery przeprowadzane są hurtowo a niejakościowo tak jakby nikt niepatrzył na wydawane kwoty

processing comment 0 0
20.11.22 08:31
Bardzo dobre podsumowanie. W sumie odnośnie transferów to nie ma nic do dodania, wszyscy widzieliśmy jak było w tej rundzie. Może tylko przypomnę, bo na początku tego sezonu pisano, że mamy lepszy skład niż wiosną i powinniśmy lepiej grać. Szybko się okazało, że jednak nie. Odeszli Poręba i Szysz, którzy napędzali tą drużynę, a w zamian dostaliśmy odgrzewane kotlety i inne wynalazki. Dorzućmy brak formy u Starzyńskiego czy Chodyny i jesteśmy tam gdzie jesteśmy. Jestem bardzo sceptyczny, co do możliwości zatrudnienia jakościowych zawodników przez Zagłębie. Nowy trener raczej będzie musiał rzeźbić z tego co ma.

processing comment 0 0