Marek Mróz w poprzednim sezonie był jedną z wyróżniających się postaci na zapleczu ekstraklasy. Z 24-letnim pomocnikiem porozmawialiśmy o jego dotychczasowej karierze, wyzwaniu zastąpienia Filipa Starzyńskiego, a także przenosinach do Zagłębia. Zapraszamy do lektury.

Dopiero w wieku 24 lat trafiasz na najwyższy szczebel rozgrywkowy w Polsce.

- To prawda, ale myślę, że teraz jestem gotowy na ten ruch. Myślę, że mogłem trafić do ekstraklasy rok lub dwa wcześniej, ale pojawiały się różne czynniki, które wpłynęły, że tak nie się stało. Uważam jednocześnie, że zostając dłużej w I lidze, mój rozwój mógłby się przystopować. To był ten moment, w którym wreszcie musiało się to zadziać. Przenosiny do Zagłębia to duży krok naprzód. Mogę tutaj obcować z zawodnikami, którzy mają wiele występów w ekstraklasie. Z samych treningów widzę po sobie, że bardzo dużo czerpię z tego, co jest aktualnie na wyciągnięcie ręki.

Będąc w przeszłości w Akademii Lecha, nie dostałeś szansy. Czułeś w tamtym czasie, że w Poznaniu na Ciebie nie postawią?

- Początkowo sądzę, że moja droga w Lechu układała się dobrze. Mój rozwój przebiegał cyklicznie, trafiłem do rezerw „Kolejorza”. Później przydarzyła mi się kontuzja, a po rekonwalescencji zdecydowałem się na wypożyczenie do Termaliki. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to nie był dobry wybór. Zbyt pochopnie podjąłem wtedy decyzję, podczas gdy nie byłem do końca zdrowy. Myślę jednak, że nic nie dzieje się bez przyczyny.

W przeszłości przebywałeś w Akademii Lecha Poznań, a Twój rocznik był bardzo silny. Byli w nim chociażby Tymoteusz Puchacz, Jakub Moder, Serafin Szota, a rok starszy byli również Kamil Jóźwiak i Robert Gumny. Spośród obecnych piłkarzy Zagłębia w klubie ze stolicy województwa wielkopolskiego grałeś także z Kacprem Chodyną i Dawidem Kurminowskim.

- Poziom był bardzo wysoki. Sądzę, że to było coś, co stymulowało także mój rozwój. Przychodząc do Akademii Lecha, miałem czternaście lat i było to dla mnie ogromne wyzwanie życiowe, ale też dzisiaj mogę powiedzieć, że kamień milowy, jeśli chodzi o moją karierę.

Czyli wyjazd z domu był dla Ciebie kluczowy.

- To mnie ukształtowało jako człowieka. Musiałem sobie radzić sam, nawet w takich prostych, przyziemnych sprawach jak załatwienie czegoś. Szybko stałem się samodzielny.

W grze barwach lubińskiego klubu przynajmniej na początku może pomóc znajomość ze wspomnianymi już Kacprem Chodyną oraz Dawidem Kurminowskim. Kilka meczów w przeszłości w Lechu już razem rozegraliście. Rozmawiałeś z nimi przed decyzją o przenosinach do Zagłębia?

- O więcej rzeczy pytałem Kacpra Chodynę, bo jest on piłkarzem Zagłębia dużo dłużej aniżeli „Kurmin”. Jego opinia miała wpływ na wybór, który podjąłem.

W poprzednim sezonie zdobyłeś dziesięć bramek i zanotowałeś jedną asystę w Resovii. Powiedziałbyś, że z I ligi odchodzisz jako gwiazda?

- Nie chciałbym sam siebie tak nazywać. Jestem raczej skromną osobą.

Ale na pewno masz swoje zdanie na ten temat.

- Kurczę, zazwyczaj stronię od tego, aby oceniać sam siebie w mediach. Jasne, że znam swoją wartość, natomiast wiem też, ile pracy włożyłem w to, aby być tu, gdzie teraz jestem.

Rzuciła mi się w oczy dysproporcja pomiędzy liczbą bramek oraz asyst, które zanotowałeś.

- Trudne pytanie. Nie mam chyba jednoznacznej odpowiedzi, dlaczego tak jest. W minionym sezonie w Resovii często brałem na siebie odpowiedzialność za ciężar strzelania goli. Z drugiej strony myślę też, że wiele moich podań nie kończyło się zwyczajnie trafieniami.

W przestrzeni medialnej, zanim zdecydowałeś się dołączyć do Zagłębia, pojawiały się doniesienia, że Twoimi usługami było zainteresowanych także kilka innych drużyn.

- Nie będę zaprzeczał, że pojawiło się zainteresowanie z Cracovii, Korony Kielce oraz kilku innych ekstraklasowych klubów. Od początku byłem jednak ukierunkowany na to, żeby trafić do Lubina.

Jesteś piłkarzem dosyć uniwersalnym. Możesz grać jako „dziesiątka, ósemka albo skrzydłowy. Gdzie czujesz się najlepiej?

- Myślę, że kolejność: „dziesięć”, „osiem”, skrzydło. Na pozycji ofensywnego pomocnika mogę poruszać się między liniami i to jest coś, co lubię i potrafię robić. Tam czuję się najlepiej, ale nie będzie stanowiło dla mnie problemu, jeżeli trener będzie widział mnie gdzieś indziej na boisku.

Dostrzegasz na pierwszy rzut oka różnice w treningach pomiędzy Zagłębiem a klubami z zaplecza elity?

- Na pierwszy rzut oka, to na pewno lepszy jest poziom operowania piłką, większa jest również agresja w doskoku podczas fazy bronienia. Więcej będę mógł zapewne powiedzieć, kiedy jednak zagram choćby kilka spotkań.

Wyzwanie jest o tyle duże, że masz zastąpić Filipa Starzyńskiego, który po blisko ośmiu latach opuścił Zagłębie. Wymagania będą więc wysokie.

- „Figo” jest legendą Zagłębia, poprzeczka jest zawieszona wysoko, ale ja chcę być po prostu Markiem Mrozem. Nie zastanawiałem się nad tym pod tym kątem.

Stawiasz przed sobą jakieś cele na najbliższą rundę?

- Tak, ale nie chciałbym ich zdradzać.

Chodzi o bramki i asysty?

- Owszem. Przed każdym sezonem stawiam przed sobą cel, który chciałbym spełnić.

Jeśli zdradzisz, to łatwiej będzie można wyciągać co do Twojej postawy wnioski.

- Nie ma takiej opcji (śmiech).

źródło: Własne

KONKURS TYPERA

mkszaglebie.pl
Sprawdź swoje umiejętności i typuj z MKSZaglebie.pl. Wygrywaj nagrody!

DODAJ KOMENTARZ (NIEZALOGOWANY)

Możliwość dodawania komentarzy została wyłączona!
 

KOMENTARZE (5)


09.07.23 13:06
Oby się chłopak nie zagubił na boiskach Ekstraklasy, bo bardzo na niego liczymy!

processing comment 0 1
07.07.23 22:12
guest profile picture
Dlamnie bardzo ciekawy transfer
😃

processing comment 2 1
07.07.23 18:37
guest profile picture
mykysy (Gość)
I  to  jest  fajny  ciekawy  transfer. Kibicuję  Ci  i  powodzenia  na  nowej  drodze  życia  w  naszym  Zagłębiu.

processing comment 6 1
07.07.23 18:28
Powodzenia! Wszystko w twoich rękach, tzn nogach.

processing comment 6 1
07.07.23 16:47
Masz racje. Ocenią Cie kibice i sztab szkoleniowy.

processing comment 6 1