Biorąc pod uwagę, jak spłaszczona jest tabela, po mistrzostwo Polski sięgnąć może każdy zespół z pierwszej szóstki. Nie ferując jednak zbyt pochopnych wyroków, na ten moment Pogoń wyróżnia się na tle reszty stawki. Wydaje się, że może to być kampania, w której „Portowcy” włożą coś do gabloty, wykorzystując problemy innych. W poprzednich edycjach rozgrywek było raczej tak, że głównego kandydata do tytułu znaliśmy na znacznie wcześniejszym etapie sezonu.
- Na pewno Pogoń pod względem punktowym wystartowała najlepiej z czołówki, ale nie jestem do końca przekonany, czy gra była tak dobra, jak wskazują na to wyniki. Myślę, że dopiero najbliższe mecze pokażą, w którą stronę zmierzają „Portowcy”. Te spotkania rozegrane dotychczas na wiosnę były bardzo nierówne. Można po nich wnioskować, że szczecinianie poprawili to, co najbardziej szwankowało, czyli grę w obronie, ale jednocześnie mocno odbiło się to na ofensywie. Sądzę, że teraz podopiecznych Jensa Gustafssona czeka próba, jeśli chodzi o to, o co Pogoń może powalczyć. Wejście w rundę wiosenną wydaje się być, tak jak wspomniałeś, łatwiejsze w porównaniu z kilkoma poprzednimi latami.
Kadencja Jensa Gustafssona to seria mniejszych i większych wzlotów oraz niepowodzeń, niemniej jednak nie można odmówić Pogoni Szczecin bardzo efektownego futbolu prezentowanego za kadencji Szweda. Czasem można było łapać się za głowę, jak bardzo ofensywnie usposobieni są „Portowcy”. Nie wiem, czy się ze mną zgodzisz, ale myślę, że jednym z kluczy do potencjalnego sukcesu może być to, że szczecinianie nie schodzą z obranej drogi, nawet jeżeli pojawiają się na niej jakieś perturbacje. Nie jest to takie oczywiste, jeżeli chodzi o decyzje podejmowane przez włodarzy naszych klubów.
- To prawda. Patrząc przez pryzmat ogólnopolski, moim zdaniem brakuje trochę takiego podejścia. Dyrektor Dariusz Adamczuk i prezes Jarosław Mroczek mają bardzo dużo cierpliwości. Myślę, że jest to plusem, ale też warto podkreślić, że zaufanie do Jensa Gustafssona nie jest ślepe. Złość kibiców i wytykane przez opinię publiczną błędy sprawiły, że zimą zmieniono trochę akcenty. Pogoń pracowała więcej nad organizacją gry obronnej. Mariusz Malec, który jest jednym z największych wygranych ostatnich miesięcy, mówił o tym, że z jego perspektywy już w samych treningach widać różnicę. Progres zaczyna być zauważalny. Wnioski zostały wyciągnięte i w tych pierwszych meczach na wiosnę zobaczyliśmy nieco odmienionych „Portowców”. Pogoń zdaje się być bardziej pragmatyczna i wyrachowana. Gdybyś zapytał mnie, co najbardziej zmieniło się na starcie tej rundy, to w pierwszej kolejności wskazałbym sposób, w jaki wykorzystywany jest Joao Gamboa. Jest to jedyny środkowy pomocnik szczecinian, który ma tożsamość „szóstki” i ma zdolności motoryczne, aby asekurować Leonardo Koutrisa. Portugalczyk często skupia się także na tym, ażeby wspomagać stoperów. To jest piłkarz, który zaczyna dawać balans. Damian Dąbrowski, jeszcze przed przenosinami do Zagłębia, dobrze radził sobie z futbolówką przy nodze, ale jego deficyty szybkościowe były nie do przeskoczenia. Myślę, że włodarze Pogoni na bieżąco konsultują decyzje podejmowane przez Gustafssona. Przykładem tego jest rozmowa na temat stawiania na młodzieżowców, do której doszło. Pogoń musi wypełnić limit, ponieważ klubowe fundusze nie pozwalają na to, żeby zapłacić karę.
Skoro wywołałeś Damiana Dąbrowskiego, to mam taką teorię, że Pogoń doskonale wiedziała, że to odpowiedni czas, aby zakończyć tę współpracę. Piłkarsko Damian coraz mniej pasował do ekipy „Portowców”. Zresztą w Zagłębiu też spisuje się jak dotychczas co najwyżej przeciętnie.
- Letnia oferta Zagłębia za Damiana Dąbrowskiego spadła poniekąd Pogoni z nieba. W takim sensie, że Dąbrowski był ważną postacią w szatni, dawał dużo na boisku, lecz nie funkcjonował najlepiej w pomyśle na grę, jaki miał Jens Gustafsson. W Pogoni potrzebny był w środku pola ktoś, kto potrafi się ścigać, będąc ustawionym przed stoperami. Damian tego nie miał. Druga kwestia jest taka, że Dąbrowski nie wyglądał najlepiej w najważniejszych meczach. Nie spisał się za dobrze chociażby w istotnym spotkaniu pucharowym z Broendby w 2022 roku. Pamiętam też, że Czesław Michniewicz, szykując reprezentację Polski do Mundialu w Katarze, przyleciał do Szczecina oglądać Kamila Grosickiego i Damiana Dąbrowskiego. Ostatecznie defensywny pomocnik nie znalazł się nawet w szerokiej kadrze. Myślę, że Pogoń zdawała sobie sprawę, że rezygnuje z kogoś, kto odgrywał znaczącą rolę w drużynie, natomiast latem poprzedniego roku nadszedł moment, w którym trzeba było wykonać ruch, który pozwoli wejść drużynie na wyższy poziom.
A jak podchodzisz do stosunkowo wąskiej ławki rezerwowych, którą ma do dyspozycji Jens Gustafsson? Jeżeli obecnie mielibyśmy szukać gdzieś deficytów w szeregach „Portowców”, to właśnie pod tym względem nasuwa się najwięcej znaków zapytania.
- Bezapelacyjnie. Pogoń ma najsłabszą kadrę spośród drużyn, które w ostatnich trzech latach zajmowały lokaty premiowane grą w europejskich pucharach. Co do Jagiellonii i Śląska, to myślę, że potencjał szczecińskiej ekipy jest porównywalny. W najbliższym meczu z Zagłębiem Jens Gustafsson będzie musiał kombinować, kogo desygnować do gry na prawej obronie. Najpewniej zagra tam Fredrik Ulvestad lub Benedikt Zech, a Leo Borges zostanie przesunięty na środek defensywy. Szczecinianie mają kilka pozycji mocno obsadzonych, a kilka bardzo kiepsko. Nawet jeżeli spojrzymy na atak, to są tam Efthymios Koulouris, Luka Zahović, a także młody Patryk Paryzek. Do tej pory „Portowcy” mieli sporo szczęścia, że kiedy jacyś zawodnicy wypadali za kartki, to byli to zazwyczaj ci, którzy mają zmienników. W perspektywie całej rundy może to się okazać jednak dużym problemem.
Pytam także w kontekście tego, że Pogoń jest w gronie drużyn, które nie przeprowadziły żadnego ruchu do klubu podczas zimowego okienka transferowego. Mówiło się o możliwym odejściu Wahana Biczachczjana, które ostatecznie do skutku nie doszło, lecz nie jest tajemnicą, że latem „Portowcy” najpewniej będą musieli sprzedać któregoś ze swoich piłkarzy, aby spłacić część długów i podreperować klubowy budżet. Zimą łączony z Zagłębiem był też wspomniany przez ciebie Luka Zahović.
- Pogoń jest klubem, który potrzebuje raz do roku sprzedać któregoś z zawodników. Wydaje mi się, że aktualnie Wahan Biczachczjan jest piłkarzem, na którym najprędzej będzie można coś zarobić. Zobaczymy też, które miejsce zajmie na koniec Pogoń, gdyż brak premii za awans do pucharów, jeszcze bardziej skomplikowałby sytuację finansową klubu, a kolorowo nie jest. Jest jeszcze możliwy scenariusz, w którym „Portowcy” zarobią pieniądze za wygrane trofeum, ale w tym momencie możemy sobie jedynie gdybać. Jeśli szczecinianie nie zajmą miejsca w pierwszej czwórce lub nie wygrają Pucharu Polski, to przyszły sezon może być naprawdę trudny.
Jak się starzeć, to jak Kamil Grosicki i Alexander Gorgon. Świetny jest to sezon „Grosika”, który jest w formie reprezentacyjnej, mając na swoim koncie dwucyfrową liczbę bramek i asyst. Nawet w obliczu przemiany pokoleniowej, która jest w naszej kadrze konieczna, brak powołania na baraże dla Grosickiego byłby bardzo dużym zaskoczeniem.
- Tym bardziej, że konkurenci do gry na skrzydle nie są w najlepszej formie. Na naszym podwórku Paweł Wszołek prezentuje się w ostatnim czasie gorzej. Jestem też blisko ligi włoskiej i Nicola Zalewski w tym momencie nie zasługuje na powołanie do dorosłej kadry. Nie ulega wątpliwości, że Kamil Grosicki powinien dostać powołanie, bo gra po prostu rewelacyjnie. Nie mam jednak do końca pomysłu, jak wykorzystać go w reprezentacji. W Pogoni „Grosik” jest zwolniony od zadań defensywnych, biega dużo, ale przede wszystkim do przodu. Na poziomie międzynarodowym wymagania są już wyższe. O ile na Estonię wariant z Grosickim, myślę, że mógłby wystarczyć, o tyle nie mam pojęcia, jak zestawić skrzydła na drugi mecz barażowy. To jest już ból głowy dla Michała Probierza. Zastanowiłbym się też, czy Mariusz Malec nie powinien otrzymać powołania, nawet jeśli hierarchia stoperów jest taka, że raczej nie miałby on szans pojawić się na boisku w dłuższym wymiarze czasowym. Michał Probierz u Tomka Ćwiąkały zdradził, że go obserwuje, dlatego rozważyłbym, czy może warto byłoby dać mu kolejny bodziec do pracy, ponieważ jest to obecnie topowy w skali naszej ligi środkowy obrońca.
Do końca bieżącej kampanii pozostało jedenaście meczów. Uważasz, że gdyby „Portowcy” zakończyli sezon bez żadnego trofeum, to będzie można określić tę kampanię mianem straconej?
- Nie wiem. Chyba jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o tym, co będzie za kilka miesięcy. Gdybyśmy rozmawiali na przykład na pięć kolejek przed końcem rozgrywek, to pewnie moglibyśmy wyciągnąć tak daleko idące wnioski. Pogoń ostatnimi czasy była w takim trochę martwym punkcie, zimując na 6. lokacie. Mało kto stawiał, że „Portowcy” wystartują na wiosnę w tak dobry sposób. Uważam, że trudno jest wciąż powiedzieć, jaka jest prawdziwa twarz zespołu prowadzonego przez trenera Gustafssona. Nawiązując do niedzielnego meczu, to też będzie sprawdzian dla defensywy Pogoni, ponieważ Mateusz Wdowiak i Kacper Chodyna na pewno będą czyhali na szybkie wyjścia z kontry. To też będzie jakaś odpowiedź, czy oblicze, które pokazali w pierwszych meczach na wiosnę szczecinianie, jest prawdziwe.
