Czy jest Pan zadowolony z miejsca, które zajęło na koniec sezonu Zagłębie?
- Nie, absolutnie nie jestem zadowolony, ale cieszę się, że udało nam się utrzymać. Obejmowałem stery w Zagłębiu wiedząc, że nie jest kolorowo. Wykonaliśmy naprawdę dużo pracy, aby zapewnić sobie ligowy byt na przyszły sezon. Pożegnaliśmy Dariusza Żurawia, przyszedł Piotr Stokowiec, niemal całkowicie zmienił się też sztab szkoleniowy. Ostatnie mecze minionej kampanii, kiedy w końcu drużyna odpaliła, pokazały, że stać nas na dużo więcej. Potrafiliśmy wygrać z Rakowem czy urwać punkt Lechii. Cały sezon 2021/22 w wykonaniu Zagłębia pozostawia wiele do życzenia, ale koniec końców najważniejsze jest utrzymanie.
W którym momencie przyznał Pan przed samym sobą, że to utrzymanie może nie nadejść?
- Nie było takiego momentu, kiedy zwątpiłem, ale najbardziej bolesne były mecze z Wartą Poznań i Górnikiem Zabrze, gdzie na boisku nie było widać drużyny. Akcje się nie zawiązywały, nie było stylu. Całe szczęście praca, którą wykonał sztab szkoleniowy na czele z Piotrem Stokowcem, obroniła się na samym finiszu. Proszę zauważyć, że Zagłębie utrzymało się, nie patrząc za bardzo na wyniki, jakie uzyskiwały inne zespoły. W końcu gra zaskoczyła i zaczęliśmy punktować.
Dlaczego jako włodarz klubu po porażkach znikał Pan z social mediów? Nie ściągnął Pan z piłkarzy ani grama presji.
- Po porażkach, nie będę nikogo oszukiwał, potrzebna jest dodatkowa motywacja. Zajmowałem się czym innym, prowadziłem rozmowy z piłkarzami i sztabem. Zamydlanie kibicom oczu nie ma zwyczajnie sensu. Ja też jestem kibicem Zagłębia, też jestem zły po porażkach. Czy chciałby Pan, żebym przepraszał po niepowodzeniach? Wolę się skupić na dalszej pracy…
Czy potwierdzi Pan, że po meczu z Górnikiem Zabrze rozważaliście zwolnienie trenera Stokowca?
- Nie. Co mielibyśmy wtedy osiągnąć zwolnieniem Piotra Stokowca? Oczywiście, nie podobało nam się to, jak wówczas prezentowało się Zagłębie, nasza sytuacja robiła się coraz gorsza. Ale żadnego ultimatum nie było. Cztery kolejki przed końcem nowa miotła i tak nic by nie zdziała.
Powracając jeszcze do tematu Dariusza Żurawia. Nie zwlekaliście przypadkiem zbyt długo z jego zwolnieniem?
- Uważam Dariusza Żurawia za dobrego szkoleniowca i cenię go za okres pracy w Lechu Poznań, ale u nas to nie wypaliło. Trener Żuraw był w pełni poświęcony swojej pracy. Pierwszy przychodził, ostatni wychodził. Ale to nie rokowało. W pewnym momencie musieliśmy zrobić zmianę, ponieważ było coraz gorzej.
Czy Pana zdaniem zrobiliście wszystko, by przedłużyć kontrakty z Patrykiem Szyszem, Łukaszem Porębą i Dominikiem Hładunem?
- Jestem przekonany, że klub zrobił wszystko, co mógł zrobić na daną chwilę. Chłopcy zdecydowali się nie przedłużać umów i odejść po wygaśnięciu umów z naszym klubem. Musimy to uszanować. Niemniej jednak chciałbym nadmienić, że nieprawdą jest, iż nie zarobiliśmy nic. Sam ekwiwalent za wyszkolenie Łukasza Poręby to ponad dwa miliony złotych.
Mimo wszystko duże pieniądze przeszły Zagłębiu koło nosa.
- Przy czym my świadomie odrzuciliśmy ofert napływające zimą. Zatrzymaliśmy ich wiedząc, że czeka nas walka o utrzymanie. Patryk i Łukasz mieli wydatny wpływ na grę Zagłębia wiosną. Zupełnie inaczej postąpiła chociażby Wisła Kraków, która w zimowym okienku transferowym oddała dwóch czołowych graczy - Yawa Yeboaha oraz Aschrafa El Mahdioui’ego. Wisła spadła z z najwyższego szczebla rozgrywkowego, na dzień dobry tracąc około 20 milionów złotych z tytułu umów sponsorskich i praw telewizyjnych. Tak trzeba na to patrzeć.
W czerwcu przyszłego roku wygasają kontrakty dobrze rokującym młodym piłkarzom, takim jak: Danielowi Dudzińskiemu, Tomaszowi Pieńce, Kacprowi Bieszczadowi, Łukaszowi Łakomemu. Jak wyglądają negocjacje nowych umów z młodzieżowcami?
- Ze wszystkimi wymienionymi negocjujemy. Rozmowy są na zaawansowanym etapie. Tylko ci piłkarze muszą chcieć tutaj grać. Nie będziemy nikogo trzymać na siłę. Mamy wystarczająco dużo młodych chłopców. Chcesz grać, oddasz wszystko dla klubu - zostajesz.
Ale strata któregokolwiek z tych chłopaków to najprawdopodobniej duże lub bardzo duże pieniądze, które kolejny raz mogą przejść Zagłębiu Lubin koło nosa.
- Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Tomek Pieńko, świetny chłopak, któremu wróżymy dużą karierę. Łukasz Łakomy po kontuzji pokazał się w III lidze, został doceniony i w pierwszym zespole udowodnił swoją jakość. Kacper Bieszczad bez kompleksów wskoczył do bramki Zagłębia, broniąc naprawdę dobrze. Chcemy, aby ci piłkarze stanowili o sile „Miedziowych” przedłużenie umów z nimi to jeden z naszych priorytetów.
Jak wygląda sprawa nowego kontraktu Kamila Kruka?
- Z Kamilem cały czas rozmawiamy. My chcemy, z tego co mi wiadomo, on też. Wstępnie dogadani byliśmy zanim Kruk doznał kontuzji, dlatego uważam, że niebawem dojdziemy do porozumienia.
Jak oceniłby Pan zimowe okienko transferowe?
- Pozytywnie.
Czy zawodnicy pokroju Cheikhou Dienga i Jhona Chancellora, którzy zostali sprowadzeni pod sam koniec okienka, byli jakkolwiek obserwowani?
- Cheikhou Dienga obserwowalibyśmy od dłuższego czasu. Akurat Dieng bardzo dobrze prezentował się w Austrii, ostatnio na tle poukładanego Wolfsbergera. Żaden z zimowych transferów nie był przypadkowy.
Czy jest Pan zadowolony z pracy Lubomira Guldana?
- Tak, jestem zadowolony.
Czy jest Pan zadowolony z transferów, jakie przeprowadził Guldan?
- Tak.
To który transfer, za który stoi Lubomir Guldan ocenia Pan pozytywnie?
- Nie chciałbym całej winy zrzucać na dyrektora Guldana. Przy odpowiednim zespole, w którym pracujemy, Lubomir Guldan obecnie wnosi naprawdę sporo dobrego. Zresztą atutem Słowaka są szerokie kontakty z czasów, gdy występował on czy to w Bułgarii, czy na Słowacji. Wierzę, że wyciągniemy lekcję z przeszłości.
Ile kosztowały Zagłębie Lubin czystki po prezesurze Artura Jankowskiego?
- Nie chcę oceniać pracy moich poprzedników. Wolałbym skupić się na tym, co my mamy do zrobienia. Na pewno proces budowania drużyny został w pewnym momencie zaburzony. Wiadomo, że zmiana zarządu i polityki klubu, nie wzięła się znikąd. Ja mam inną wizję budowania Zagłębia Lubin. Chcę fachowców. Nie ma już w klubie miejsca dla ludzi od wszystkiego. Jeżeli chodzi o aspekty czysto sportowe, to już w poprzednim okienku transferowym mieliśmy problemy ze względu na dużo zmian w krótkim odstępie czasu. Proszę zobaczyć, ile Piotrowi Stokowcowi zajęło zbudowanie zespołu. Uważam, że obecnie mamy trzon, na którym można budować. Będzie sporo zmian, ale nie będzie to rewolucja.
Jak Pan ocenia obowiązek utrzymania młodzieżowca w składzie na przyszły sezon?
- Dla nas jest to filozofia klubu. Popieraliśmy przepis utrzymania młodzieżowca w wyjściowej jedenastce. Co by się nie działo i tak będziemy dążyć do tego, by jak najwięcej młodzieżowców odgrywało pierwszoplanowe role w Ekstraklasie.
Czy jest Pan zadowolony z pracy biura prasowego Zagłębia Lubin.
- Tak.
Ostatnio dopiero po paru godzinach poinformowano o strzelcach bramek z meczu rezerw. Poza tym często po kilku godzinach uzupełniane są składy czy wyniki z meczów CLJ. To jest chwila roboty.
- Tak, to jest do poprawy. Nie będę tego ukrywał. Jeżeli jest takie zapotrzebowanie, to to zmienimy. Nie będę czarował. Do rozegrania zostały jeszcze cztery kolejki w III lidze. Jeszcze w tym sezonie nastąpią zmiany.
Przed Zagłębiem II Lubin został postawiony jednoznaczny cel awansu do II ligi? (rozmawiamy we wtorek, 25 maja - przyp. red.)
- Na pewno nie chcemy na nic naciskać. Najważniejszy jest rozwój tych chłopaków. Jednym z naszych problemów obecnie jest fakt, iż rzadko który młody piłkarz przeskakuje z III ligi na poziom Ekstraklasy. Jeżeli awansujemy na szczebel centralny, to na pewno ten przeskok będzie przebiegał łatwiej. Jako klub jesteśmy przygotowani na ten sukces, ale podkreślam raz jeszcze - najważniejszy dla zawodników drugiego zespołu jest rozwój.
Czy planowane są jakieś inne inwestycje, poza remontem Stadionu Górniczego?
Od przyszłego roku planujemy sukcesywnie wymieniać krzesełka. To przedsięwzięcie jest na etapie budżetowania. W zależności od tego, ile środków uda się pozyskać, chcemy zbudować także boisko zadaszone ze sztuczną murawą. Poza tym przy Stadionie Górniczym chcielibyśmy zbudować całe zaplecze z fizjoterapią na potrzeby drugiego zespołu i całej AP Zagłębie.
Catering Lubinpexu to coś, co odraża wielu kibiców. Mówiąc wprost - jest on na bardzo słabym poziomie.
- Rozważamy kilka opcji. Między innymi taką, w której klub zakupi nowe pawilony gastronomiczne. Co do dostawcy cateringu, zdajemy sobie sprawę, że delikatnie rzecz ujmując, nie jest on na zadowalającym poziomie. Prowadzimy rozmowy z dostawcą o jakości posiłków oferowanych kibicom. Jeśli nie dojdzie do poprawy, weźmiemy pod uwagę zmianę na inną firmę zajmującą się stadionową gastronomią.
Od jakiegoś czasu spekuluje się o zmianie firmy dostarczającej trykoty meczowe „Miedziowych”. Czy doczekamy się wreszcie dedykowanych koszulek?
- Jesteśmy na samym końcu przetargu. Nie mogę zdradzać, z kim rozmawiamy, ale najważniejsza informacja jest taka, że doczekamy się koszulki dedykowanej dla Zagłębia Lubin. Zorganizowaliśmy konkurs dla młodszych kibiców tak, żeby ten trykot był stricte nasz. Chcemy zainspirować się nadsyłanymi pracami.
Jak wyglądają ostatnimi czasy relacje Zagłębia z Robertem Raczyńskim. Wiemy, że w ostatnich latach nie były one po prostu złe.
- Uważam, że relacje są dobre. Rozmawialiśmy długo o wykupieniu gruntu Stadionu Górniczego i doszliśmy do porozumienia. Nie ma co dramatyzować. Poza tym mamy niezłe relacje z sekcją szczypiorniaka. Obopólna współpraca czy to z miastem, czy z sekcją piłki ręcznej, będzie przynosić korzyści, dlatego z optymizmem spoglądam w przyszłość.
Przy okazji transferu Bartosza Białka do Wolfsburga mówiło się o tym, że klub rozegra sparing na 75-lecie klubu. Minęło już trochę czasu. Czy ten temat upadł?
- Nie, nie upadł. Są obecnie finalizowane rozmowy akademii. Trzy nasze zespoły zmierzą się z rówieśnikami z Wolfsburga. Co do meczu pierwszego zespołu, także rozmawiamy, aby rozegrać mecz towarzyski z niemieckim klubem.
Jaki jest plan, aby zachęcić kibiców do powrotu na Stadion Zagłębia?
- Jeżeli nie będzie dobrej gry, walki i zaangażowania, to kibice nie wrócą na Stadion Zagłębia. Nawet, gdy kibic dostanie dwa hot dogi i szalik za darmo, a klub będzie szorował po dnie, to po jakimś czasie każdy da sobie spokój. Jeżeli będziemy grali ambitnie, walczyli, w każdym meczu dawali z siebie wszystko, to wierzę, że kibice powrócą. Ostatnio Zagłębie było na dole tabeli, wszyscy byli zadowoleni, presji nie było, ciepła woda z kranu leciała. Efektem jest tragiczna frekwencja. Dość bylejakości - pod każdym względem.
Powracając jeszcze do tematów sportowych. Jakie cele zostaną postawione przed Piotrem Stokowcem?
- Trener Stokowiec ma zbudować zdrowy, dobry zespół. Proces wprowadzania młodych zawodników ma być zdrowy. Na boisku w każdym meczu maja grać najlepsi, niezależnie od metryki. Nie może być tak, że przegrywamy wysoko i nagle wpuszczamy młodzieżowców. Do paszczy lwa - bo tak to trzeba nazwać.
Jakie cele przed nowym sezonem stawia Pan przed pierwszym zespołem?
- Nie wyobrażam sobie, abyśmy dopuścili do sytuacji, która miała miejsce podczas minionej kampanii. Wiem, że to trochę słowo wytrych, ale w każdym meczu chcemy grać o zwycięstwo. Najważniejsze, aby Zagłębie sprawiało radość swoim kibicom.
Pociągnę Pana za język. A więc które miejsce Pana usatysfakcjonuje?
- Uważam, że pierwsza ósemka jest jak najbardziej w naszym zasięgu, natomiast nie podpalamy się.