Napastnicy z przypadku
Napastnicy Zagłębia Lubin pod wodzą Piotra Stokowca w kadrze meczowej po prostu byli, a na boisku jedynie się pojawiali. Jesienią dorobek napastników „Miedziowych” był katastrofalny, jednak jest jedna kwestia, która naszym zdaniem trochę broni nasze rozregulowane strzelby. Mamy na myśli to, że w normalnie funkcjonującym zespole, wbrew pozorom także w PKO BP Ekstraklasie, trener deleguje do gry piłkarzy, którzy najbardziej pasują do jego taktyki i stylu preferowanego przez niego samego. Tymczasem w Zagłębiu oglądaliśmy wybory z przypadku, brak konsekwencji, granie różnymi typami napastników, mimo braku zmiany taktyki. To właśnie była jedna z sytuacji, która wyjaśniła nam, że trener Stokowiec w ogóle nie ma kontroli nad drużyną. Rywale mieli łatwo już na starcie. I to za darmo.
Ale wracając do zawodników, to oni także się nie popisali. Nawet w takich sytuacjach, jak opisana wcześniej, dobry piłkarz powinien zrobić wszystko, by wyciągnąć jak najwięcej dla siebie i drużyny, tymczasem jako kibice oglądaliśmy straszną i długą indolencję strzelecką, która przerywana była bardziej z przypadku, niż wynikała z poprawy formy któregoś z napastników.
Liczby godne stoperów
Napastnicy Zagłębia Lubin jesienią, licząc PKO BP Ekstraklasę oraz Fortuna Puchar Polski, zdobyli całe cztery gole, co jest wynikiem wręcz katastrofalnym. Po dwa gole zdobyli Rafał Adamski i Martin Doležal, a z zerowym dorobkiem rundę zakończyli Szymon Kobusiński oraz Dawid Kurminowski. Cała drużyna zdobyła 13 goli w lidze i 4 w pucharze. Ten niezwykle „okazały” skalp naszych napastników jest powodem do szydery chyba całej ligi, bo Zagłębie w ataku jesienią wyglądało koszmarnie. Więcej goli od naszych napadziorów ma Aleksander Paluszek, obrońca Górnika Zabrze, który w dodatku nie zawsze był pierwszym wyborem trenera klubu z Zabrza.
Czy Kurminowski coś jeszcze pokaże?
Sporym rozczarowaniem było ściągnięcie Dawida Kurminowskiego z niezaleczonym urazem. Nie chcemy wnikać już w to, jak wyglądały testy medyczne, ale faktycznie takie coś w profesjonalnym klubie nie powinno mieć miejsca. Jakby nie patrzeć, „Kurmin” zagrał jesienią zaledwie w jednym meczu, pojawiając się w na 14 minut w zremisowanym starciu z Jagiellonią Białystok. Wiosną Kurminowski powinien być w pełni zdrowy i jeśli trener zdecyduje się dać mu szansę, a wypożyczenie nie zostanie przez Zagłębie Lubin z jakiegoś powodu skrócone, to być może w postaci 23-letniego Polaka znajdzie się recepta na problemy Zagłębia Lubin z grą w ataku.
Ogólna ocena? A dajcie spokój…
Jeśli mówimy o jakiejś ocenie formacji napadu w Zagłębiu Lubin i chcielibyśmy używać skali szkolnej, to prędzej dalibyśmy „np. - nieprzygotowany” niż jakąkolwiek inną ocenę. Gra naszych napastników i ich dorobek nie zasługuje nawet na to, by wystawić im bańkę. Czy Martin Doležal, Rafał Adamski, Szymon Kobusiński i Dawid Kurminowski są słabi? Być może nie, ale sztab szkoleniowy będzie musiał ich postawić na nogi, bo to co prezentowali jako formacja jesienią, zakrawa o kpinę.