Waldemar Fornalik kilkanaście dni temu został ogłoszony szkoleniowcem Zagłębia Lubin. Z tego też względu porozmawialiśmy z nowym trenerem „Miedziowych”. Czy po ponad pięciu latach jakaś formuła w Gliwicach się wyczerpała i rozstanie to naturalna kolej rzeczy? Jaki był powód tak słabego punktowania Piasta w tym sezonie? Jak wyglądają pierwsze wrażenia „Waldka Kinga” związane z Lubinem? Kiedy będziemy mogli oceniać pracę Fornalika w Zagłębiu? Zapraszamy do lektury.

Nieco ponad miesiąc trwała Pana przerwa w prowadzeniu zespołu. Mam na myśli oczywiście okres między zwolnieniem z Piasta Gliwice a zatrudnieniem w Zagłębiu Lubin. Nie zastanawiał się Pan nad dłuższym odpoczynkiem?

- Początkowo rzeczywiście zakładałem, że ta przerwa będzie dłuższa. Pojawiła się jednak konkretna propozycja, zostały mi przedstawione konkretne argumenty, które sprawiły, że nie zastanawiałem się zbyt długo, czy podjąć pracę w Zagłębiu Lubin.

Jakie to były w takim razie argumenty?

- Jest ich co najmniej kilka. Klub ma duży potencjał, funkcjonuje na bardzo dobrych zasadach, ma doskonałą bazę treningową, stwarza odpowiednie warunki, promuje młodych graczy, czerpiąc z tego satysfakcję i korzyści. To są aspekty, które mnie skłoniły, aby objąć „Miedziowych”. 

Przeprowadzka z województwa śląskiego do Lubina to wyjście ze strefy komfortu?

- To nie jest tak, że całe życie pracowałem na Śląsku. W przeszłości zaliczyłem także, nazwijmy to, rozdziały na przykład w Warszawie, Łodzi czy Bełchatowie. Życiowo jestem już na tym etapie, że mogę w każdej chwili wraz z żoną spakować się i wyjechać. Mam dorosłe dzieci, w związku z czym nie powoduje to jakiegoś dyskomfortu. 

Jak wyglądają Pana pierwsze wrażenia związane z miastem? Nie da się ukryć, że Lubin zanadto atrakcyjny, jeśli chodzi na przykład o rozrywkę nie jest…

- Nie przyjechałem tu szukać atrakcji. Jestem człowiekiem, który nie potrzebuje Bóg wie czego. Znam nasze aglomeracje i wiem, co jest mi niezbędne do normalnego funkcjonowania. Na chwilę obecną znajduje to w Lubinie. 

Z czego jest Pan najbardziej zadowolony, jeśli chodzi o swoją dotychczasową karierę trenerską?

- W Piaście Gliwice i Ruchu Chorzów udało nam się zdobyć kilka medali. Jak na kluby, w których nie było za bogato, uważam, że wygrane mistrzostwo, wicemistrzostwo i dwa razy brązowy medal, to bardzo pokaźny dorobek. Apogeum nastąpiło w sezonie 2018/19, kiedy na mecie Piast wyprzedził inne drużyny, które jednym tchem wymieniane były jako głowni kandydaci jak faworyci w wyścigu po tytuł. Tego nie zapomina się do końca życia.

W związku ze słabszymi wynikami Piasta w tym sezonie pojawiały się głosy, że po pięciu latach Pana pracy pewna formuła się zwyczajnie wyczerpała. Zgodzi się Pan z tym?

- Niektóre mecze przegrywaliśmy pechowo, w innych graliśmy słabo. Jeśli chodzi o statystykę oczekiwanych punktów, to moglibyśmy mieć ich na jesień pięć czy sześć więcej. Tak się jednak nie stało. Rozstanie to była, można powiedzieć, obopólna decyzja. Oczywiście ja nie wyszedłem z tą inicjatywą, bo do końca wierzyłem w to, co robię, ale koniec końców zakończyliśmy współpracę z Piastem w bardzo dobrej atmosferze. Myślę, że zawsze będziemy mogli usiąść, popatrzeć sobie w oczy i powspominać tylko te piękne chwile.

Jaki był Pana zdaniem powód tak słabego punktowania Piasta w tym sezonie?

- Na pewno można dużo zrzucić na karb kontuzji, ponieważ wypadli dwaj kluczowi zawodnicy. Damian Kądzior podczas okresu przygotowawczego trenował indywidualnie, nie rozpoczął grania od początku. Wypadł także jeden z filarów defensywy - Tomas Huk. Kadra nie była aż tak szeroka, aby bez wpływu na poziom zespołu wprowadzać zmienników.

Sceptycy objęcia przez Pana „Miedziowych” wypominali też, że problemy Piasta Gliwice w minionej rundzie były pod paroma względami podobne do tych, z którymi zmagali się „Miedziowi”. Chodzi między innymi o małą liczbę zdobytych bramek.

 - Sceptycy niech popatrzą na cztery ostatnie sezony Piasta i to, wydaje mi się, będzie najlepszą odpowiedzią na wspomniane wątpliwości.

Jak widzi Pan wprowadzanie młodzieżowców w Zagłębiu Lubin? Pytam, ponieważ nie słynie Pan raczej ze stawiania na młodych graczy.

- Nie możemy na siłę dawać grać młodym zawodnikom. Młodzieżowcy muszą mieć wokół siebie stabilną, dobrą drużynę, aby wchodząc do zespołu musieli dołączyć do jej poziomu, a nie żeby to oni dyktowali warunki, które nie zawsze spełniają kryteria ekstraklasy. Będę chciał wpuszczać młodych piłkarzy, natomiast będę to robił w odpowiednim momencie i przy zachowaniu należytych proporcji. 

Forma Filipa Starzyńskiego to w ostatnich sezonach równia pochyła. Czy ma Pan pomysł na to, jak sprawić, aby doświadczony ofensywny pomocnik znów zaczął prezentować się na miarę oczekiwań? 

- Dyskutowałbym, czy jest to równia pochyła. Liczę na to, że zobaczę w tej rundzie Filipa Starzyńskiego przypominającego tego z jego najlepszego okresu. 

Chciałbym również zapytać o Kacpra Chodynę, którego trener Piotr Stokowiec przesunął z prawej obrony na prawe skrzydło, co koniec końców nie było zbytnio udane. Gdzie widziałby Pan 23-latka?

- Jesteśmy na etapie analiz. Mamy wstępne przemyślenia, ale nie powiem Panu na chwilę obecną, gdyż dopiero poznajemy się z piłkarzami i rozmawiamy z nimi także na temat ich użyteczności na boisku.

Gdzie Pana zdaniem leżał największy problem Zagłębia Lubin w rundzie jesiennej?

- To jest bardzo proste. Łatwo tracone bramki, a także słaba skuteczność. Problem jest złożony. Pytanie, czy jest to kwestia zawodników i ich charakterologii, czy braku jednego, dwóch czy trzech ogniw. Zagłębie najprawdopodobniej potrzebuje kilku wzmocnień na konkretne pozycje, aby było mocniejsze.

Po jakim czasie będziemy mogli oceniać Pana pracę w Lubinie?  

- Chciałbym, żeby to nastąpiło nie po miesiącu ani dwóch, a w perspektywie kilku. Mam jednak nadzieję, że efekt, jeśli chodzi o postawę Zagłębia, będzie widoczny jak najszybciej. 

Na koniec - jakie cele stawia Pan przed sobą i swoim sztabem?

- Chcielibyśmy, żeby Zagłębie było przede wszystkim solidne. Jeżeli zachowamy te proporcje, o których rozmawialiśmy i będziemy przy tym szczelni w defensywie i skuteczni w ofensywie, to jestem spokojny. Równocześnie naszym celem jest rozwój wszystkich piłkarzy. Wszak nawet w wieku 30 lat zawodnicy mogą poczynić progres.

źródło: Własne

KONKURS TYPERA

mkszaglebie.pl
Sprawdź swoje umiejętności i typuj z MKSZaglebie.pl. Wygrywaj nagrody!

DODAJ KOMENTARZ (NIEZALOGOWANY)

Możliwość dodawania komentarzy została wyłączona!
 

KOMENTARZE (6)



20.12.2022 15:21
guest profile picture
A tymczasem Raków kręci sie koło Pieńki. Oferują śmieszne 0,5 mln Euro. Przypomnijmy historię Piątkowskiego który odszedł z ZL za czapkę sliwek by po półtora roku Raków zarobił na sprzedaży do Salzburga 4,5 miliona Euro! Miejmy nadzieję że te czarne czasy niechlujstwa klubowego bezpowrotnie minęły..

processing comment
20.12.2022 07:59
Chciałbym mieć też tyle optymizmu... Ja mam złe przeczucia, ale życzę samych sukcesów i może coś w końcu ruszy do przodu... 

processing comment
20.12.2022 02:51
imprezowykotek myślisz że każdy??? hmmm poczytaj co w pierwszym wywiadzie mówił klasyk Dyzma :P a gdzie jesteśmy każdy to wie. 

processing comment
19.12.2022 08:21
@[UserID=252]Olo77[/user] Na tym etapie pewnie nic więcej i to rozumiem, ale z drugiej strony to takich odpowiedzi może udzielić każdy. Dlatego napisałem, że czekam spokojnie na efekty pracy. 

processing comment
18.12.2022 20:47
imprezowy kotek ,moim zdaniem trener powiedział co mogł powiedzieć na tym etapie pracowania z drużyną, podoba mi się myślenie o rozwoju zwodników, i nie pchania na siłe graczy tylko dlatego że są młodzi, do tego widać ,że będzie szukał jak wykorzystać możliwości zaodników do systemu nie odwrotnie, i jasno powiedział że potrzebujemy wzmocnień co byś jeszcze chciał by na tym etapie powiedział ?

processing comment
17.12.2022 20:41
Dzięki za wywiad. Odpowiedzi jak to odpowiedzi w wywiadach, nomen omen za dużo odpowiedzi nam nie dały. Jak zawsze trochę martwi brak refleksji nad możliwymi do poprawy własnymi błędami, bo historie o kontuzjach, wąskiej kadrze, grze w pucharach znamy aż za dobrze. Niemniej trudno żeby Fornalik się samobiczował już na początku pracy. Po owocach ich poznacie, trener przed wszystkim może się obronić wynikami. Czekam spokojnie do pierwszego meczu.

processing comment