Czy nie uważa Pan, że transfery Jarosława Jacha, Arkadiusza Woźniaka i Damjana Bohara to trochę odgrzewanie starego kotleta, który nie wiadomo, czy jest jeszcze zjadliwy?
- Z premedytacją zdecydowaliśmy się na sprowadzenie Arkadiusza Woźniaka, Damjana Bohara czy Jarosława Jacha. Ja jestem przekonany, że potrzebowaliśmy obecnie ludzi, którzy wiedzą, gdzie są i znają też specyfikę tego miejsca. Szczerze mówiąc, nie mam obaw co do transferów tychże graczy.
Z którego zimowego transferu jest Pan najbardziej zadowolony, a z którego najmniej? Choćby Aleksandar Scekić w teorii zapowiadał się na co najmniej gwiazdę ligi, a tymczasem wszyscy widzieliśmy, jak było…
- Zimowe okno transferowe było bardzo specyficzne. Po pierwsze ze względu na miejsce Zagłębia Lubin w tabeli i walkę o utrzymanie, ale też jeżeli chodzi o możliwości, które zawsze są mniejsze, aniżeli latem. To też była troszkę łapanka, żeby wzmocnić zespół, któremu dopiero na kolejkę przed końcem udało się przecież utrzymać. Nie wszystko, jeśli chodzi o zimowe okno transferowe poszło po naszej myśli, bo choćby wspomniany Scekić nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań, ale takie są transfery. Co do odgrzewanych kotletów, cieszę się, że powrócił do Zagłębia trener Piotr Stokowiec.
Na jakim etapie są rozmowy z młodzieżowcami, którym w czerwcu 2023 roku wygasają kontrakty? Do tej grupy zaliczają się: Kacper Bieszczad, Kacper Chodyna, Łukasz Łakomy czy Rafał Adamski.
- Mamy ustalone warunki nowych kontraktów z Kacprem Chodyną, Kacprem Bieszczadem i Rafałem Adamskim. Pozostały tylko kwestie formalne. Z Łukaszem Łakomym prowadzimy z kolei rozmowy odnośnie jego pozostania w Zagłębiu Lubin na dłużej.
Nowy kontrakt Tomasza Pieńki obowiązuje do końca czerwca 2024 roku. Mając na uwadze, w jaki sposób pieniądze przechodziły w ostatnich latach Zagłębiu Lubin koło nosa, uważa Pan, że interes klubu został zabezpieczony w dostateczny sposób? Zresztą umowa 18-letniego pomocnika uległa przecież automatycznemu przedłużeniu. Nie było zatem tak, że negocjowaliście nowe warunki.
- Prowadzimy rozmowy z agentem Tomka Pieńki. Tak nieco odbiegając, nie chciałbym, żeby żaden znaczący zawodnik odchodził z Zagłębia Lubin po wygaśnięciu kontraktu za darmo.
Giorgi Citaiszwili, Rafael Rossi czy Alan Czerwiński. Nazwiska tych piłkarzy przewijały się w mediach, jeżeli chodzi o zainteresowanie Zagłębia. Na jakim etapie stanęły rozmowy z tymi piłkarzami i ich klubami?
- Mogę potwierdzić, że byliśmy zainteresowani i prowadziliśmy rozmowy z wszystkimi trzema piłkarzami.
Jak zaawansowany jest temat sprowadzenia Gruzina Tornike Gaprindaszviliego z Dinama Batumi? Jak zaawansowany jest temat tego transferu? Jak długo obserwowaliście Gruzina. Co może Pan o nim powiedzieć?
- Gruzina obserwowaliśmy już zimą i wtedy chcieliśmy go sprowadzić. Śledziliśmy przez całą rundę jego poczynania. Udało nam się dojść do porozumienia z dyrektorem sportowym Dinama Batumi, że w przypadku zapewnienia sobie mistrzostwa przez ich zespół, Tornike Gaprindashvili otrzymał zielone światło na transfer. Pod koniec tygodnia przylatuje on do Polski, przejdzie testy medyczne i podpisze z Zagłębiem Lubin kontrakt.
Czego oczekuje Pan od Jarosława Jacha? W poprzednim sezonie 28-letni stoper rozegrał zaledwie cztery spotkania w rezerwach Crystal Palace… Wiem też, że nie przyjechał do Lubina w zbyt dobrej formie…
- To fakt, nie ma co ukrywać kariera Jarosława Jacha jest na zakręcie. Ale pamiętajmy, że gdy odchodził, Zagłębie Lubin zarobiło na nim wówczas bardzo duże pieniądze. Teraz bierzmy go za darmo. Z drugiej strony powiem tak nieco przewrotnie, czytam, Miedź Legnica ściąga Angelo Henriqueza czy Jeronimo Cacciabue, super, ale prawda jest taka, że oni ostatnio grali niewiele więcej od Jarka, a mówi się o tych transferach, że hitowe. Jach był naszym celem transferowym od samego początku. W pewnym momencie rozmowy utknęły w martwym punkcie ze względu na oczekiwania Jarka. Stąd też pojawiło się zainteresowanie Rossim. Ostatecznie udało nam się dojść do kompromisu.
Uważa Pan, że Martin Dolezal, Szymon Kobusiński, Rafał Adamski oraz Oliwier Sławiński są w stanie zagwarantować Zagłębiu Lubin wystarczająco dużo trafień?
- Chciałbym, żeby zespół strzelał jak najwięcej bramek. W jednym z wywiadów powiedziałem, że marzyłaby mi się taka kuźnia talentów, napastników, którzy idą w świat. Chcemy dawać szansę chłopakom pokroju Oliwiera Sławińskiego, Rafała Adamskiego. Sprowadziliśmy Szymona Kobusińskiego, który kto wie, może pójdzie drogą Kuby Świerczoka, który kiedyś też przyszedł do nas z pierwszej ligi. Martin Dolezal pomógł nam w utrzymaniu w ekstraklasie. Na dzisiaj nie planujemy ruchów na tę pozycję, tym bardziej, że podczas letniego okresu przygotowawczego nieźle to wyglądało.
Coraz głośniej mówi się też o zainteresowaniu Oliwierem Sławińskim uznanych europejskich marek. Czy istnieje możliwość, że utalentowany 17-latek opuści Lubin jeszcze w tym oknie transferowym. Jaka kwota za Sławińskiego usatysfakcjonowałaby Zagłębie Lubin?
- Szum wokół Oliwiera Sławińskiego znacząco wzrasta, gdy wyjeżdża na mecze młodzieżówki. Czytam dywagacje ludzi odnośnie kwoty. Takie opowieści a’la „Football Manager”. Nie mamy obecnie żadnej oferty na stole. Przed transferem zawsze mają miejsce gierki menedżerskie, kiedy tylko pojawiają się zapytania. Niemniej jednak zainteresowanie innych klubów jest spore.
Transfer Tomasza Makowskiego jest Pana zdaniem Zagłębiu potrzebny?
- Tomasz Makowski był kapitanem reprezentacji Polski na mistrzostwach świata do lat 20, która wyszła z grupy i w której występowali Sebastian Walukiewicz, Radosław Majecki, Tymoteusz Puchacz, Michał Skóraś czy Nicola Zalewski. Występował też w młodzieżówkach w innych kategoriach wiekowych. Teraz znalazł się na zakręcie swojej kariery, skończył mu się kontrakt w Lechii. Piotr Stokowiec miał tutaj zdanie nadrzędne, współpracował z Tomkiem w Lechii. Ja też znam tego chłopaka z reprezentacji Polski i też nie miałem wątpliwości, że na tych warunkach warto spróbować odbudować do w Zagłębiu. Proszę spojrzeć, że Łukasz Łakomy też nie był z naszej akademii, a bardzo fajnie objawił się w minionej rundzie.
Słowo o piłkarzach, z którymi klub nie wiąże przyszłości. Bierzecie pod uwagę możliwość, że Kamil Bielikow oraz Karol Podliński pozostaną w Zagłębiu Lubin? Obaj wciąż mają przecież ważne kontrakty.
- Jeżeli chodzi o Karola Podlińskiego, to ustalamy aktualnie szczegóły jego odejścia do Górnika Łęczna. Kamil Bielikow także nie mieści się w naszych planach. Będziemy chcieli, aby znalazł sobie on nowy klub.
Czy nie wiązaliście też przyszłości z Jakubem Sypkiem? Czy to może 21-letni skrzydłowy optował za tym, by spróbować swoich sił w innym miejscu?
- Jakubowi Sypkowi za rok kończył się kontrakt. Mając dość określoną grupę zawodników z akademii, którzy są w pierwszym zespole, nie jesteśmy w stanie wszystkich rozwinąć. Mamy Kacpra Masiaka, Adama Ratajczyka czy Patryka Kusztala i Mateusza Chmarka. Sypek nie poradził sobie zimą w Górniku Polkowice, cofnęliśmy go do rezerw, gdzie na wiosnę prezentował się bardzo przyzwoicie w III lidze. Kuba wyraźnie artykułował nam, że nie jest zadowolony ze swojej roli oraz chciałby grać wyżej aniżeli w II lidze. Zgłosił się Widzew, pozwoliliśmy Kubie na testy, doszliśmy do porozumienia z łodzianami, w związku z czym skrzydłowy na zasadzie transferu definitywnego przeniósł się do beniaminka ekstraklasy.
Transfer Arkadiusza Woźniaka byłby w ogóle brany pod uwagę, gdyby rezerwy Zagłębia Lubin nie awansowały do II ligi? Wiemy, że lubinianin dostanie szansę w zespole trenera Piotra Stokowca, jednakże jego zadaniem ma być też pomoc młodym graczom, którzy stawiają swoje pierwsze kroki w seniorskiej piłce.
- Gdyby drugi zespół nie awansowałby do II ligi, to Arek Woźniak nie otrzymałby oferty umowy. Za Arkiem bardzo mocno optował też trener Stokowiec, również ze względu na to, że jest to chłopak stąd. Te okoliczności sprawiły, że zdecydowaliśmy się na ten ruch. Poza tym, muszę powiedzieć, że po sparingach widać, że Arek daje radę. „Wąski” przypomina mi trochę Igora Gołaszewskiego, który kiedyś zaliczył kupę występów w ekstraklasie, który jako młody chłopak był surowy, niedoceniany, a im dalej w las, to był zawodnikiem o uznanej marce. Ja u Arka Woźniaka widzę ogromny profesjonalizm. Zimą, kiedy był zawodnikiem GKS-u Katowice, w czasie wolnym przygotowywał się do sezonu. Ale też byliśmy z nim cały czas w kontakcie. Mega pozytywna osoba, która potrzebna jest szatni Zagłębia Lubin. Chcemy zmienić tożsamość. Podobała mi się poniedziałkowa prezentacja zespołu, na której swoją drogą Arek zebrał największe brawa. Widzę w zespole powiew świeżości. Jest grupa chłopaków z akademii, jest trzon zespołu. Tak wyglądała nasza pierwsza kadencja tutaj z trenerem Stokowcem, z jedną małą różnicą, uważam, że teraz mamy dużo lepszą młodzież.
Czy jako dyrektor pionu sportowego stawia Pan przed rezerwami Zagłębia Lubin jednoznaczne cele? Czego oczekiwałby Pan od podopiecznych trenera Jarosława Krzyżanowskiego?
- Przede wszystkim, żeby robili tę robotę, którą wykonywali do tej pory. Oczywiście, że w II lidze poziom wzrasta, niemniej jednak jest ona bardzo dobrym miejscem dla rozwoju dla tych chłopców.
Jakie miejsce „Miedziowych” w tabeli na koniec sezonu 2022/23 Pana usatysfakcjonuje? No i jakie cele stawia Pan przed pierwszym zespołem Zagłębia Lubin?
- To są pytania, które zawsze budzą emocje. Kibic chciałby usłyszeć oczywiście, że będziemy grali o mistrzostwo Polski. Nie jesteśmy krezusem finansowym, nie jesteśmy klubem, który jest w stanie finansowo rywalizować z czołówką naszej ligi. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy swoje ambicje i określone cele. Jesteśmy też, trzeba pamiętać, w fazie przebudowy. Na pewno chcielibyśmy zdobyć Puchar Polski. Jest to prostsza droga do Europy. Jeśli chodzi o ligę, to mamy ambicje, by wrócić na miejsce, w którym Zagłębie było, kiedy pracowałem tu z trenerem Piotrem Stokowcem po raz pierwszy. Chcemy nawiązać walkę z czołówką.
Jako że zbliżamy się do końca naszej rozmowy. W najbliższy piątek o 20:30 „Miedziowi” zainaugurują nową kampanię meczem derbowym ze Śląskiem Wrocław. Jakiego spotkania się Pan spodziewa? No i dlaczego warto wybrać się na Stadion Zagłębia?
- Spodziewam się naszej wygranej. Chciałbym, żebyśmy kontynuowali końcówkę poprzedniego sezonu, kiedy potrafiliśmy grać jak równy z równym z Radomiakiem, Rakowem czy Lechem Poznań. Jeśli to będziemy pokazywać, to jestem przekonany, że kibice będą chcieli Zagłębie oglądać.