Czy coś Was zaskoczyło po awansie ligę wyżej, na szczebel centralny?
- Na pewno spodziewaliśmy się, że odczujemy przeskok, jeżeli chodzi o poziom zespołów, z którymi teraz rywalizujemy. To co mnie zaskoczyło, patrząc przez pryzmat minionej rundy, to fakt, iż drużyny, które grają lepiej piłką, niekoniecznie są na górze tabeli. Pierwszy przykład, który przychodzi mi do głowy to Garbarnia Kraków. Druga liga jest bardzo fizyczna. To jest sytuacja, nad którą się zastanawiałem, bo też siłą rzeczy naszym chłopcom czasem trudno jest rywalizować pod tym względem z doświadczonymi graczami innych ekip. W każdym razie nie wpłynie to jednak na to, jak chcemy funkcjonować na boisku, w jaki sposób chcemy budować grę.
W tym momencie zajmujecie 14. lokatę, będąc tuż nad strefą spadkową. Przewaga nad 15. Siarką Tarnobrzeg wynosi przy tym zaledwie dwa punkty. Musicie zatem spoglądać się za siebie. Jest Pan zadowolony z wyniku czysto sportowego, który jak na razie osiągnęliście?
- Nie możemy być zadowoleni z wyniku sportowego, bo rzeczywiście strefa spadkowa jest blisko. Suche fakty, liczby, takie jak ilość straconych bramek czy przegranych meczów, także nie stawia nas w dobrym świetle. Należy, jednakże spojrzeć na to wszystko szerzej. Dla większości tych chłopaków to jest dopiero początek drogi w seniorskim futbolu. Jest trochę tak, że oni się z nim początkowo zderzają. Uważam, że pomimo wyniku, który nie jest zadowalający, musimy brać pod uwagę także rozwój. A on jest widoczny. Tylko w tej rundzie pokazali się Bartłomiej Kłudka czy Filip Kocaba, którym udało się zaakcentować swoją obecność w pierwszym zespole. Ponadto w minionej rundzie zagrało u nas 38 piłkarzy. Nie mamy stabilności, ale to jest normalne, gdyż jesteśmy drużyną rezerw. Grali u nas zarówno piłkarze „jedynki”, jak i zawodnicy z CLJ. Sądzę, że moglibyśmy być kilka miejsc wyżej, co bardziej oddawałaby nasz realny potencjał. Ja minioną rundę oceniam pozytywnie, choć oczywiście chciałoby się więcej. Z całą pewnością priorytetem dla nas jest utrzymanie tej drugiej ligi.
Cofnijmy się do niezwykle owocnego dla Was sierpnia i początku września, kiedy wygraliście pięć ligowych spotkań z rzędu. Był taki moment, w którym pomyśleliście, że możecie realnie powalczyć w górnej części tabeli?
- Jako sztab szkoleniowy raczej podchodziliśmy do tego na chłodno. Choć wiadomo, że każdy jest ambitny i głodny sukcesów. Nie ma co ukrywać, że mocno nas ta seria zbudowała, przy czym niedługo później rzeczywistość nas zweryfikowała. Nadeszła seria porażek. Można zabrzmi to jak wyświechtany frazes, ale uważam, że z przegranych nauczyliśmy się więcej. Często uciekały nam na jesień mecze na styku. Zdarzało się, że przeciwnicy pokonywali nas doświadczeniem, ograniem na tym poziomie rozgrywkowym. Wierzę jednak, że z czasem będzie pod tym względem lepiej, że także nauczymy się przechylać w tych wyrównanych spotkaniach szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Mieliście też w minionej rundzie dwie serie trzech porażek z rzędu, a ostatnio przegraliście pięć kolejnych spotkań. Śpi Pan spokojnie?
- Mając tak młody zespół, czasami trzeba przyjąć to, że się nie wygrywa. Nie godzimy się na przegrane, ale ta jest. Musimy zakasać rękawy i przyjąć to z pokorą, bo jestem przekonany, że na wiosnę będziemy silniejsi. Dalej będziemy też grać tak samo, tylko będziemy skuteczniejsi. Ja śpię spokojnie.
W dziewiętnastu meczach na trzecim poziomie rozgrywkowym w Polsce straciliście 41 bramek, co jest najgorszym wynikiem w lidze. Z czego Pana zdaniem wynikają te problemy w defensywie?
- Zdajemy sobie sprawę, że straciliśmy za dużo bramek. Wynika to też z tego, że nasz sposób gry jest bardzo ofensywy, choć nie tłumaczy to tego. Pracujemy nad grą defensywną. Zimą także mocno pochylimy się nad tym aspektem. Spora krytyka spadła w ostatnim czasie na Michała Bogacza, Milana Posmyka, Kamila Sochania, Jakuba Rogalskiego, natomiast chciałbym podkreślić, że bronimy całym zespołem. Moim zdaniem przy doświadczonym zawodniku oni wyglądaliby o wiele lepiej. To był też nasz problem, że nie mieliśmy zawodnika, który byłby takim liderem, który trzymałby obronę w ryzach. W te buty na początku sezonu wchodził Kacper Lepczyński, ale potem przydarzyła mu się kontuzja. Cały czas czekamy na Damiana Oko, który cały czas przechodzi rekonwalescencję po urazie. Potrzebujemy kogoś, kto weźmie na swoje barki odpowiedzialność za cały blok obronny. Często było tak, że musieliśmy szukać kogoś takiego wśród tych nastoletnich chłopaków. Nie spłycałbym problemu z traceniem bramek do tego, że jeden czy drugi gracz ze środka obrony sobie nie radził. Nie funkcjonowaliśmy tutaj dobrze jako drużyna.
Co Pana zdaniem w takim razie szwankowało?
- Będziemy pracować nad zabezpieczeniem tyłów. W momencie, gdy tracimy piłkę musimy być lepiej zorganizowani w fazie przejściowej między atakiem a obroną. Powinniśmy także szybciej reagować i mniej bojaźliwie doskakiwać do rywali po stracie futbolówki. My też często ryzykujemy, bo gramy tak, że zostajemy jeden na jeden, chcąc mieć więcej piłkarzy w ofensywie. Lekiem na to, tak jak już powiedziałem, będzie jeden doświadczony obrońca, który wejdzie do bloku defensywnego i poustawia nam tych młodych chłopaków?
Widzi Pan tego kogoś w Damianie Oko?
- Zdecydowanie. Ja bym nie szukał. Jeśli Damian będzie zdrowy, to jestem przekonany, że on nam bardzo pomoże.
Jest Pan zadowolony z postawy doświadczonych graczy pierwszej drużyny, takich jak Szymon Kobusiński, Arkadiusz Woźniak, Cheikhou Dieng, Koki Hinokio czy Jasmin Burić?
- W większość meczów tak. Szymon Kobusiński strzelił sześć goli. Jasmin Burić, kiedy wchodził do bramki, gwarantował spokój, pomagając ustawiać obronę. Jestem zadowolony, ale chciałbym, aby zawodnicy, którzy schodzą do nas, dawali jeszcze więcej jakości, aby decydowali o losach meczów, aby byli naprawdę pierwszoplanowymi postaciami i decydowali o tym, że wygrywamy.
Z czego jest Pan najbardziej zadowolony, patrząc na ostatnie miesiące?
- Jesteśmy innym zespołem niż ten, który wywalczył sobie awans do drugiej ligi. Część zawodników odeszło z naszego klubu, część poszła na wypożyczenia, inni zasilili już pierwszy zespół, a my cały czas dajemy sobie radę. Znów pokazaliśmy nowych chłopców, którzy wchodzą bez zbędnych kompleksów. W składzie potrafimy mieć po ośmiu czy dziewięciu młodzieżowców. Uważam, że Ci chłopcy naprawdę zrobili kilka kroków naprzód.
Na co Pana zdaniem będzie stać rezerwy Zagłębia na wiosnę? No i jakie cele stawia Pan przed sobą i sztabem szkoleniowym?
- Powtórzę się, ale głównym celem jest to, żebyśmy zachowali ten ligowy byt. To jest poziom, na którym chcemy, aby chłopcy stawiali swoje pierwsze kroki w seniorskiej piłce. Będziemy też pracowali nad nowymi schematami i rozwijali je. Dużo sobie obiecujemy po tej rundzie. Ważne dla nas jest, abyśmy wykorzystywali doświadczenie, które cały czas zbieramy.
