Zagłębie grało tak, jak planowało
W spotkaniu z Lechem Poznań faktycznie widzieliśmy Zagłębie Lubin agresywne, które nie było tak statyczne jak w meczach ze Śląskiem Wrocław, czy Legią Warszawa. Lubinianie chcieli powtórzyć dobrą grę z meczu z Piastem Gliwice i dorzucić od siebie coś ekstra. I faktycznie się to udawało, bo w wielu fragmentach meczu byliśmy od rywali o klasę lepsi. Szczególnie na początku niestety nie przekładało się to na zdobycz bramkową, bo choć mieliśmy swoje sytuacje, to niestety Martin Dolezal marnował je jak na zawołanie.
Oby tak dalej, „Łaki”
Choć w pierwszych minutach spotkania gra Łukasza Łakomego nie była jakoś nadzwyczajnie dobra, tak z każdą minutą na boisku wygląda coraz lepiej. Efektem tego było kilka dobrych podań, zapoczątkowanych akcji czy też gol z 58. minuty, gdy z dystansu , strzałem lewą nogą Łakomy pokonał Filipa Bednarka. Mamy nadzieję, że ten gol będzie dodatkową motywacją do podejmowania ryzyka w kolejnych meczach, bo może się okazać, że strzał z dystansu jest jednym z atutów tego piłkarza.
„Kolejorz” wykorzystał błędy
Piłkarze Zagłębia Lubin nie ustrzegli się w starciu z Lechem Poznań błędów. Ten najpoważniejszy, gdzie złe zagranie niepewnego w niedzielny wieczór Jarosława Jacha zapoczątkowało serię złych zdarzeń, został przez Lecha wykorzystany. Doświadczenie piłkarza Lecha, przy jednocześnie błędnej decyzji Kacpra Bieszczada o wyjściu, ostatecznie zakończyły się rzutem karnym dla gości, który wykorzystał Mikael Ishak. Mówimy zatem o jednym błędzie, jednak warto wspomnieć, że w niedzielnym pojedynku defensywa nie stanowiła monolitu i gdyby nie pech gości, którym nieraz brakowało metra, by przejąć piłkę, zapewne mielibyśmy więcej goli po stronie strat.
Makowski bez zmian, czyli dobrze
Na osobną pochwałę zasługuje Tomasz Makowski, który w kolejnym już meczu pokazuje, że nasze obawy, co do jego osoby były nie do końca uzasadnione. „Makoś” zaprezentował się w starciu z Lechem z dobrej strony, pokazał szerszej publice swoje zalety i zapewne na dłużej zagości w wyjściowym składzie „Miedziowych”.
„Kopek”, jak za pierwszej kadencji
W pojedynku z „Kolejorzem” z dobrej strony pokazał się Bartosz Kopacz. NIe wszystko może w jego grze było idealne, ale i w obronie, i w ataku zaprezentował się ze znaczenie lepszej strony, niż miało to miejsce w meczach wcześniejszych. Po kiepskich - powiedzmy to wprost - meczach ze Śląskiem, Legią i Piastem, w końcu coś zaskoczyło. Liczymy, że na dłużej!
#DychaNaZagłębie - brawo Wy!
W niedzielny wieczór Stadion Zagłębia odwiedziło 11 039. To powód do dumy dla każdego, kto pojawił się przy Skłodowskiej-Curie 98, czy w jakikolwiek sposób zaangażował się w promocję tego wydarzenia. Mecz z Lechem pokazał, że w Lubinie nie wszystko „zdechło” i nadal jest potencjał do tego, by piłka cieszyła regularnie więcej niż 3 000 osób. Gratulacje dla Was i zapraszamy na Stadion Zagłębia częściej.